poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 9: Została sama i długa noc...

 
PRZECZYTAJ NOTKĘ POD SPODEM! WAŻNE! 

Leo
Po chwili do gabinetu wbiegła moja mama. Na jej twarzy malowało się przerażenia. Powoli podeszła do mnie i bardzo delikatnie wzięła mnie za rękę.
- Leo... Kto Ci to zrobił? - Czemu od razu przeszła do rzeczy!? Nie wiem co mam jej powiedzieć... No w końcu nie prawdę... Postanowiłem przemilczeć. - Proszę Cię powiedz mi... Błagam... Pomogę Ci, ale muszę wiedzieć kto Cię tak pobił.
- Możesz zadzwonić do Joey'go?
- Leo co się dzieje? Czemu nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi? - zapytała praktycznie przez łzy. Nienawidzę oglądać ludzi w takim stanie.
- Mamo proszę...
- Dobrze. - powiedziała i wyszła.
Chwileczkę później
Moja mama już nie weszła do sali. Wiem, że bardzo ją zraniłem, ale nie mogę jej tego powiedzieć! Załamie się... Nie chcę jej tego robić... Dlatego chcę żeby zadzwoniła po mojego brata... To było dla jej dobra... Nagle do sali wbił mój zdyszany brat.
- Młody! Jak?! Kiedy?! Ilu ich było tym razem!? - zaczął się wydzierać.
- Zamknij się, bo mama usłyszy. - powiedziałem cicho a on się rozejrzał po czym do mnie podszedł.
- Leo. Wiem że nie jestem najlepszym bratem, ale mamy dobre relacje. Wiesz że nikomu nie powiem. Czemu to zrobili?
- Widzieli filmik... Już wiesz czemu nie lubię takich akcji?
- Ale jeden Ci to zrobił?
- Jeden? Zawsze pojedynczo to robili... Dzisiaj... Byli wszyscy.
- Cholera. Leo musisz to powiedzieć mamie. Musi wiedzieć.
- Nie może... Nawet jak mnie przeniesie to i tak nic nie zmieni. Oni mnie znajdą i będzie gorzej. Joey błagam rób to co do tej pory czyli to olej.
- Nie! Ja mogę zrozumieć jak przychodziłeś z siniakami. Ale oni Cię połamali! Prawie zabili! Nie można tak tego głąbie zostawić!
- Właśnie prawie. A prawie robi wielką różnicę.
- Leo... Gdyby nie to że Alex to zobaczyła i zawołała nauczyciela nie żyłbyś. Pomyśl...
- Myślę. I wolę żeby mnie bili niż żeby coś zrobili Tili. - O cholera! Teraz wszystko się wyda!
- Co?! Co do tego ma Tili?! Leo! Tu już nie chodzi o Ciebie! Tu chodzi o naszą siostrę! Mów Leo!
- Myślisz, że czemu nic nie mówię? Bo nie chcę? Żeby mi nie dołożyli? Nie. Jakiś czas temu powiedzieli że jak nie będę robił tego co mi każą i jeżeli komuś coś powiem oni zrobią coś Tili. Nie możesz z tym nigdzie iść. Rozumiesz?
- Leo... - przerwał na chwilę. - Niech to szlag! Została sama! - wrzasnął z przerażeniem. - Zostań tu. Zaraz wrócę! - dodał i wybiegł. Po chwili weszła moja mama.
- Leo co mu się stało?
- Komu? - Ta... Nie ma jak udawać idiotę.
- Twój brat. Biegł i wrzeszczał że musi jechać po Matyldę.
- Em... Nie wiem.
- Słyszałam jak Twój brat się wydzierał. O co chodzi synku?
- O nic mamo...
- A właśnie! Mam Twój telefon. Ktoś do Ciebie dzwonił i odebrałam. - powiedziała i oddała mi urządzenie. - Kim jest Charlie?
- Kolega z Anglii. Ten z który ciągle piszę.
- Fajnie że znalazłeś przyjaciela. Bardzo się o Ciebie martwił. Pójdę do sklepiku na parterze a ty do niego oddzwoń. - powiedziała i chciała wyjść, ale ją zatrzymałem.
- Mamo... Na prawdę wszystko jest ok.
- To czemu nie chcesz mi powiedzieć co się stało? Jestem Twoją matką Leo. Możesz mi powiedzieć wszystko.
- Mamo... Ja... Nie chcę o tym mówić. - nie odpowiedziała. Wyszła zostawiając mnie samego... Wziąłem telefon i szybko wykręciłem numer do mojego przyjaciela...
- Leo?! Co się z Tobą dzieje?! Co się stało?! Czemu jesteś w szpitalu?! - zaczął i to bardzo głośno...
- A może tak cześć?.
- Mów.
- Ok... Mam złamaną nogę, wybity bark, rozciętą brew i wargę i nadpękniętą czaszkę. A czuję się beznadziejnie.
- Co się stało?
- Nic. Nie ważne.
- Ważne! Jesteś moim przyjacielem! Możesz mi powiedzieć wszystko.
- Ale nie to... Słuchaj... Jak będę gotowy to Ci powiem. Ok?
- Ok. Ale wszystko już w porządku?
- Powiedzmy.
- To najważniejsze... - nagle wbił do środka znowu mój brat. Tym razem z siostrą na rękach.
- Ja już kończę. Właśnie przyszedł mój jakże "genialny" brat.
- Cześć.
- Na razie. - pożegnałem się z nim i rozłączyłem...

Charlie
Dobrze, że nic mu nie jest. Byłem tak zajęty przejmowaniem się co z Leo, że nie miałem czasu na rozmowę z Brook. Wstałem z łóżka i skierowałem się do jej pokoju.
- Cześć Brook.
- Hej... - odpowiedziała przygaszona.
- Wiesz, że powinniśmy porozmawiać. - powiedziałem dosiadając się do niej na łóżku. - Powiesz mi czemu tak się zachowałaś? - nie odpowiedziała tylko mnie przytuliła. - Posłuchaj zawsze będziesz dla mnie ważna ale ja też muszę mieć przyjaciół. Oni Ci mnie nie odbiorą. Nie musisz być o nich zazdrosna. Na prawdę. Ranisz tym tylko mnie i siebie.
- Przepraszam...
- Ok. Nie gniewam się już. - teraz to ja ją przytuliłem. Nie lubię się z nią kłócić. - Chcesz się pobawić?
- W co? - zapytała z uśmiechem.
- Nie wiem. Wymyśl coś.
- Em... W dom!...
Później
Jestem genialny. Jest 22:30 a ja przed chwilą zacząłem robić lekcje. Wcześniej bawiliśmy się z Brooke w dom... Było... Ok? Powiedzmy. Ja byłem dzieckiem a Brooke mamą. To było straszne. Ale teraz mam gorsze rzeczy na głowie. Historia. Mam napisać referat o Henryku XIII i o jego osiągnięciach. Mogłem jednak słuchać... Ale co poradzę. Dla mnie jest on tylko i włącznie człowiekiem, który mordował swoje żony i ogłosił się głową kościoła. Poszukałem kilku "ciekawych" informacji i o 23:45 skończyłem. Teraz będzie luz. Został Angielski i matma. Z anglika muszę napisać rozprawkę na temat "Czy prawdziwa przyjaźń może istnieć na odległość?". Muszę wyszukać 2 przykłady z książek bądź filmów, a jeden z własnych obserwacji. Oczywiście z obserwacji już mam. Ja i Leo... Właśnie. Leo do końca tygodnia ma leżeć w szpitalu, a jak już wróci do domu nie może chodzić do szkoły przez 2 tygodnie. Oczywiście jeżeli noga mu się zrośnie dobrze. Bark muszą mu nastawić ale postanowili zrobić to jutro żeby dzisiaj odpoczął, a czaszka mu nadpękła, ale nie ma wstrząsu mózgu. Tak mi się dobrze pisało, że nawet nie wiem kiedy skończyłem. Matmę postanowiłem zrobić rano bo jest 00:30 i padam na ryj. Spakowałem się, wziąłem prysznic i poszedłem spać...

~***~
Hejcia pyśki. Mam nadzieję, że u was lepiej niż u mnie. Ale tak. W rozdziale... Znowu nudą wieje? Tak. Jak widać. Leo coś powiedział! Nie dużo, ale jednak coś! Jak na niego to dużo :D. I tak na starcie mówię. W następnych rozdziałach może się pojawić że Leo nie mówił nic mamie o Charlie'm. Bo to prawda. On nic jej o nim nie mówił. Znaczy coś powiedział i o tym zapomniał :D. Takie sprostowanie. U Charlie'go... Działo się tylko tyle, że z małą pogadał. Nic więcej co jest... Nudne. I nie spodziewajcie się, że będzie ciekawiej :( Niestety. Znaczy dla mnie nudą i beznadzieją wieje. Tu jeszcze była ze mną Paitś i mówiła, że rozdziały fajne. Ja się poza tym nie znam. Jak widzicie machnęłam wam ankietę. Jeżeli ktoś wchodzi na tego bloga to proszę żeby w niej zagłosował, bo jest ważna :D. Chcę wiedzieć ile was jest i jakie jest wasze stanowisko (?). Na początku napisałam że mam nadzieję, że u was lepiej niż u mnie. Bo mam taką nadzieję. Ostatnio... Znowu koszmary senne mnie nawiedzają tylko trochę w innym przesłaniu. Tylko nie wiem co ono znaczy. Ale nie chcę się tu żalić. Powiem wam tylko tyle. Na razie nigdzie nie jestem w stanie pisać. 1 blog zawiesiłam. Nie wiem co z resztą. Ten ze wszystkich będzie żył najdłużej. Czemu? Bo rozdziałów mam do 31.08 :D Więc do końca wakacji jestem ustawiona, a później... Nie wiem. Możecie mnie znienawidzić, ale po prostu mam dużo problemów na głowie, a ten sen... On mnie przerósł... Dlatego w następnych rozdziałach mogą nie pojawiać się tak rozbudowane notki tylko coś typu "Hej. Mam nadzieję że rozdział się podobał. Bo mi tak/nie/średnio/niezbyt. Papa!" Nic więcej. Bo po prostu mogę nie być w stanie :( Dlatego ja już będę spadać. Rozdziału na 100% nie spodziewajcie się wcześniej niż w poniedziałek. I to że rozdział był szpecjalem to nie znaczy, że to się powtórzy. 
A na razie... Komentujcie. Obserwujcie. Niebieski magiczny guziczek. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
Asia Ari <3
P.S. Pamiętajcie o ankiecie i zakładce zapytaj bohatera! :D

wtorek, 21 lipca 2015

Asia INFO #1

Hejka!
Przychodzę do was z Asia INFO.
Ci co czytają Dreams to wiedzą o co tu chodzi :D
W tym INFO mowa o nowej zakładce.
Chodzi o Zapytaj bohatera :D
A więc jeżeli zajrzycie do zakładki dowiecie się o co chodzi.
Ale tak w skrócie możecie tam zadać pytania bohaterom, a oni wam odpowiedzą.
Tam macie komu można zadać pytanie, ale w sumie nie tylko im.
Więc jak ktoś chce się dowiedzieć czegoś od bohatera to zapraszam tam.
Zadawajcie pytania!
Oni wam z chęcią odpowiedzą :D
Ja na razie wracam do pisania rozdziałów :D
Papa!
Asia Ari <3

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 8: Poranek i Wybity bark.

Charlie
Pobiegłem szybko do salonu. A nóż widelec moja mama jeszcze nie śpi. Zobaczyłem ją siedzącą na kanapie i pijącą herbatę.
- Cześć mamo. - powiedziałem, podszedłem do niej i przytuliłem.
- Cześć kochanie. Co było aż tak ważne, że nie słyszałeś jak Cię wołałam?
- A wołałaś?
- Tak. Jak przyszłam. Jakieś 2 godziny temu.
- Przepraszam...
- Możesz mi powiedzieć czemu Twoja siostra była smutna, a jak zapytałam się jej co się stało to zaczęła płakać i zaczęła mówić że jesteś na nią zły? O co chodzi? Poznałeś jakąś dziewczynę? Nawet ja zauważyłam, że ciągle przy komputerze siedzisz.
- Mamo nie poznałem żadnej dziewczyny!
- Nie krzycz, bo Brooke śpi. I skoro nie to co się dzieje?
- Poznałem przez FaceBooka kolegę, który mieszka w Walii, a wiesz, że mała jest zazdrosna o wszystkich moich znajomych. Na chwile poszedłem do łazienki, a akurat była w moim i napisała do niego czegoś czego nie powinna i jestem na nią zły.
- Ok. Nie gniewam się na Ciebie. Ale na drugi raz postaraj się jej to na spokojnie wytłumaczyć.
- Ale już nie raz jej tłumaczyłem, że nie ma być o co zazdrosna, ale ona dalej swoje.
- Zrozum ją skarbie. Przez rozwód mój i Twojego ojca nie miałam okazji z nią się związać z nią jak z Tobą. Wy macie o wiele lepszy kontakt. Więc proszę nie złość się na nią.
- Dobrze... - moja mama zawsze była na szczęście spokojna. Nigdy nie krzyczała ani nic.
- Porozmawiaj z nią jutro po szkole. Ok?
- Ok. - powiedziałem zrezygnowany.
- A teraz spać. Dobranoc synku.
- Dobranoc mamo. - pożegnałem się z nią i pobiegłem do mojego pokoju. Tam przebrałem się w piżamę i poszedłem spać. Po chwili zasnąłem...
Rano
Obudziłem się o 6:25. 5 minut przed budzikiem. Powoli wstałem i podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej ciuchy na dziś i poszedłem do łazienki. Tam przebrałem się oraz wykonałem wszystkie poranne czynności. Gdy wyszedłem z łazienki była 6:50. Zszedłem na śniadanie.
- Cześć mamo. - przywitałem. Była zajęta krzątaniem się w kuchni.
- Cześć kochanie.
- Co dzisiaj na śniadanie? - na szczęście Brook jeszcze spała i nie musiałem z nią gadać.
- Naleśniki z dżemem albo z czekoladą. Z czym wolisz?
- A jaki dżem?
- Truskawkowy.
- To poproszę z dżemem. - powiedziałem a mama postawiła przede mną talerz z 5 naleśnikami. No co? Lubię jeść i to często dużo. Zwłaszcza jak są naleśniki. - Dziękuję. - powiedziałem i zabrałem się za posiłek. Gdy skończyłem była 7:10. Odłożyłem talerz do zlewu. - Dzięki było pycha.
- Odwieźć Cię czy pojedziesz sam?
- Sam pojadę. Pójdę obudzić małą a ty naszykuj jej naleśniki i szykuj się do pracy. - powiedziałem i poszedłem do pokoju siostry. Jeszcze słodko spała. Podszedłem do niej i zacząłem ją budzić. - Brooke... Wstawaj... - uchyliła swoje oczka, przetarła je rączaki i ziewnęła. Wstałem od jej łóżka i skierowałem się do drzwi.
- Charlie? - zatrzymała mnie. - Dalej się gniewasz?
- Pogadamy później Brook.
- Ale...
- Po szkole. Obiecuję. - odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem. Znowu spojrzałem na zegarek. 7:25. CHOLERA! Spóźnię się na autobus. Pobiegłem szybko do pokoju po plecak. Zgarnąłem szybko jeszcze telefon, słuchawki i trochę kasy. Zbiegłem szybko na dół. Zatrzymałem się jeszcze przed drzwiami.
- Na razie mamo! - nie czekałem na jej odpowiedź tylko pobiegłem na autobus. Zdążyłem w ostatniej chwili...

Leo
Jestem w drodze do piekła... Znaczy szkoły. Po raz pierwszy od dawna boję się co dzisiaj mi zrobią. Nigdy nie grozili mi w taki sposób. Nie wiem co oni mogli wymyślić... Przecież dręczyli mnie już na każdy możliwy sposób. Chyba... Może wymyśli coś nowego... Nie! Myśl pozytywnie Leondre... Nic mi nie będzie. Wszystko będzie ok. Musi. Tak się zamyśliłem, że nawet nie zobaczyłem że już jestem przed szkołą. Skrzywiłem się lekko i wszedłem do budynku. Szybko skierowałem się pod klasę. Serce waliło mi mega mocno. Ciśnienia to miałem chyba z 300 tak się bałem. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Dzięki bogu! Szybko wszedłem do klasy i usiadłem w ławce. Zaczęła się historia. Nauczyciel sprawdził obecność zapytał 2 osoby i zaczęła się lekcja o Króli Arturze... Zawsze lubiłem jego historię i te inne bzdety z nim związane ale dzisiaj nie mogłem się kompletnie na tym skupić.
- Devries! O czym tak rozmyślasz? Pomóc Ci? - zapytał mój historyk. Niby spoko gość nawet jak ktoś ma na jego przedmiot wylane, ale nie jak mowa o Królu Arturze...
- No. Ja. Emm...
- Eh... Chociaż udawaj, że Cię to interesuje... To jest najciekawszy rozdział w historii Anglii... - tu znowu się wyłączyłem. Nie mogę się skupić na lekcjach z myślą, że oni gdzieś są... Dobra normalnie jakoś sobie radzę, ale teraz jest gorzej! Zadzwonił dzwonek i pobiegłem do kolejnej klasy...
Pora obiadowa
Teraz mam długą przerwę... Czyli najprawdopodobniej czas mojej egzekucji. Szedłem przez boisko aż zatrzymał mnie mój koszmar. Denis. I jeszcze jego koledzy. Kevin, Vector i Frank. Cała 4... Będzie... TRAGICZNIE...
- Kogo my tu mamy. Czy to nie Leoś... - zaczął Denis. "Mózg" ich paczki.
- Czego chcecie? - zapytałem tak jak bym się nie bał.
- Grzeczniej. Masz kase? - zapytał ten łoś.
- Masz. 10 funtów. Więcej nie mam.
- Nie umiesz liczyć czy jak? Jak mamy się tym podzielić na 4. Jeszcze 30. - oznajmił Vector.
- Skąd ja mam wam tyle wziąć!? Do reszty wam rozumy odebrało?!
- Sam tego chciałeś. - powiedział Frank, a Kevin uderzył mi w brzuch. Zgiąłem się w pół. Denis mnie przewrócił. Zaczęli mnie kopać. W brzuch. W klatkę piersiową... Wszędzie. Po chwili, któryś z nich podciągną mnie za włosy do góry. Nie zważając na ból próbowałem się mu wyrwać. Niestety nie udało mi się. Obstawiam, że Kevin, bo jest najsilniejszy, przywalił mi pięścią w szczękę. Poczułem straszny ból... Miałem wrażenie że rozcięli mi wargę. Piekło niemiłosiernie.  Dostałem jeszcze kilka razy mocnych uderzeń.  Nie miałem już siły stać. Moje nogi były jak z waty a przed oczami pojawiały się czarne mroczki. Wszystko było mi już jedno.Upadłem.  Znowu zaczęli mnie kopać, już i tak cały zbolały. Byłem na w pół przytomny. Wszystko było rozmazane. Wiem tylko że wokół mnie nie było żadnego widowiska. Nikt nie mógł mi pomóc uwolnić się od tych tyranów. W tej chwili jedynym wybawieniem może być dla mnie śmierć. Nikt mi w końcu nie pomoże. Nikogo nie ma w pobliżu. Jestem sam... Ale może ktoś jednak to zobaczy... Może pomoże... Gdy już zacząłem tracić resztki nadziei, że ktoś przyjdzie mi z pomocą usłyszałem czyjś krzyk. Zobaczyłem jak ktoś biegnie w stronę zdarzenia. Nie wiem kto to był, bo jak już wspomniałem widok był rozmyty, a głosy były zagłuszone szumem. Opadałem coraz bardziej z sił a najmniejszy ruch ręki czy nogi wywoływał ogromny grymas na mojej twarzy. Oczywiście bólu i cierpienia. Po chwili poczułem jak ktoś bierze mnie ostrożnie na ręce. Chyba zaniósł mnie do higienistki. Nie wiem za bardzo co się działo dalej. Nie straciłem przytomności... Ale nic nie widziałem i nie słyszałem.Wokół mnie panowała ciemność ale byłem świadomy tego, że ktoś mnie dotyka. Po jakimś czasie znów ktoś wziął mnie na ręce. Tym razem położył na noszach. Wiedziałem że to pogotowie...
Trochę później
Jestem już od jakiegoś czasu w szpitalu. Jest dobra wiadomość jaki te złe. Dobra to taka że już wszystko widzę i słyszę. Złe... Mam złamaną nogę, wybity bark, rozciętą brew i wargę i chyba jeszcze nadpękła mi czaszka. Na dokładkę zadzwonili do mojej mamy. Nie udało mi się tego jednak ukryć... Niestety. Ale może teraz będzie lepiej? Może mama przeniesie mnie do innej szkoły. Fajnie by było. Ale nie mogę jej prawdy powiedzieć... Nie. Muszę ją znowu okłamać. Jeżeli tego nie zrobię oni mnie znajdą i będzie jeszcze gorzej...

~***~
Heja! Witam was w ten niestety słoneczny poniedziałek. Rozdział jest. I jest... Fajny. Możecie mnie zabić, ale ja się będę bronić. Nożyczki mi pomogą. Leo został pobity. I ma duuuuże obrażenia. Cóż... Bywa. Em... Wiem że scena tej powiedzmy bójki jest opisana źle tragicznie bo nie ma opisanego rozlewu krwi. Ale po pierwsze jak miałam opisać rozlew krwi skoro była perspektywa Leo a on nic nie widział. Po drugie... Jest po prostu źle opisana i tyle.  Ale to pierwszy rozdział w którym akcja na prawdę się mam nadzieję rozkręca. Ze strony Charlie'go znowu wiało nudą. Ale co ja poradzę? No nic. Charlie jest po prostu spokojny i tyle. Ale później u niego też będzie się coś dziać. A jeżeli nie to możecie mnie ubić. W następnym zdaje się rozdziale już wejdzie w życie jedna nowa postać z zakładki "Bohaterowie". A mianowicie Jesy :D Więc jak ktoś jeszcze nie wie kto to to zapraszam Bohaterów. I zauważyłam spadek waszej aktywności. I nie mam pojęcia czemu. Mam nadzieję że pod tym rozdziałem będzie ta średnia ilość komentarzy czyli 3 :D Ale dobra. Ja już spadam.
A na razie... Komentujcie. Obserwujcie. Niebieski magiczny guziczek. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie!
Asia Ari <3
P.S. Ciekawe kto rozpoznał to zniekształcone pożegnanie :D

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 7: Prawnie zabronione i Siostrzana zazdrość.

Leo
Ja: A tak w ogóle... Na którą jutro idziesz?
Charlie: Na 8. I pierwsza matma.
Ja: Uwielbiam matmę!
Charlie: Ja też :D
Ja: Czyli nie jestem jedyny dziwak co matmę lubi.
Charlie: No nie. A ty na którą jutro idziesz?
Ja: Też 8. Chodzenie do szkoły na 8 powinno być prawnie zabronione :D
Charlie: Jestem tego samego zdania. Ale co zrobisz jak nic nie zrobisz?
Ja: Trzeba by było zostać jakimś ministrem edukacji czy czymś takim.
Charlie: Ja tam bym wolał zostać muzykiem. Najbardziej to chciałbym śpiewać, ale na pewno nie sam.
Ja: Nie zaczynaj ok.
Charlie: Ok. Ale mam wrażenie że to o czym nie chcesz gadać jest związane z tematem muzyki.
Ja: Charlie proszę daj spokój. I tak nic z tego nie będziesz miał.
Charlie: Ok. Na razie dam spokój. Ale i tak do tego wrócę. Zmieniając temat. Jest ktoś u Ciebie?
Ja: Nie. Jestem sam. Moja mama w piątek pojechała na jakieś szkolenie i wróci dzisiaj wieczorem. Siostrę odwiozła do babci, a mój brat już z nami nie mieszka. A ty?
Charlie: Od wczoraj jestem sam z siostrą, bo moja mama gdzieś pojechała. Nawet nie pamiętam o co chodziło :D
Ja: Brawo.
Charlie: Wracając do tematu wakacji. Masz już jakieś plany?
Ja: Nie. Pewnie będziemy siedzieć w domu, bo mama nie będzie miała pieniędzy żeby gdzieś nas zabrać. A jak u Ciebie?
Charlie: Szczerze to nie wiem. Mama jeszcze nie planuje, ale jak zacznie to będzie super niespodzianka albo dla mnie, albo dla mojej siostry.
Ja: A jak myślisz dla kogo w tym roku będzie niespodzianka.
Charlie: Biorąc pod uwagę że w zeszłym roku to była niespodzianka dla mojej siostry w tym roku będzie dla mnie.
Ja: To masz fajnie.
Charlie: Możliwe....
Ja: A co mogłoby pójść nie tak?
Charlie: Nic. Po prostu wolałbym spędzić te wakacje z tobą niż w jakimś większym mieście w Anglii. A tak zapytam. Gdzie chciałbyś najbardziej pojechać?
Ja: Szczerze to nie wiem. Nie zwiedzałem jakoś dużo miejsc na świecie.
Charlie: A gdzie już byłeś?
Ja: Zwiedziłem Walię, kawałek Irlandii, Anglię, byłem na wycieczce w Niemczech i Francji i kiedyś ze szkoły byłem w Polsce w Krakowie.
Charlie: Pamiętam, że zawsze chciałem pojechać do Polski, ale jakoś mama zawsze była przeciwko. Ma o polakach złe zdanie.
Ja: Pewnie dlatego że przyjeżdżają do nas za pracą.
Charlie: Pewnie tak. A teraz wybacz, ale muszę iść zrobić obiad. Wrócę za godzinę do 2. Ok?
Ja: Pewnie. Jak głód wzywa to nic nie zdziałasz.
Charlie: Widzę że się rozumiemy.
Ja: Jeżeli chodzi o jedzenie to rozumiem zawsze wszystko :D Kocham jeść :D
Charlie: Hahahaha. Ja mam podobnie :D To do później
Ja: Do później :D
Pożegnałem się z nim i sam poszedłem do kuchni, bo jak zaczął mówić o jedzeniu przypomniał mi że jestem głodny. Otworzyłem lodówkę i sprawdziłem czy coś tam jeszcze mam. Niestety. Wyjąłem z niej tylko mleko. Z szafek wyciągnąłem nóż słoik z nutellą i chleb. Mleka nalałem do szklanki, a czekoladą posmarowałem chleb. Talerz pełen kanapek i szklankę z mlekiem zabrałem do salonu.
- Zajebisty obiad Leo. Nie ma co. - powiedziałem do siebie i zacząłem jeść.

Charlie
Siedzę z siostrą przy stole i jemy spagetti które przygotowałem. Jestem na nią mega wściekły dlatego się do niej nie odzywam.
- Charlie? (to co mówi Brookie jest takim słodkim dziecięcym głosikiem.)
- Co.
- Jesteś zły?
- Jestem.
- Charlie... Nie gniewaj się...
- Brookie tym razem przesadziłaś i dobrze o tym wiesz. Wiesz też, że mam powód się gniewać. - powiedziałem i wstałem. - Jak skończysz jeść to talerz włożysz do zlewu i pójdziesz do siebie do pokoju.
- A ty?
- Ja idę do siebie popisać z Leondre.
- A mogę iść do Ciebie?
- Nie. Nie możesz. - odpowiedziałem, włożyłem talerz do zlewu i poszedłem do siebie.
Ja: Leondre! Jesteś?!
Leondre: Jestem jestem. I wiesz, że nie musisz mówić do mnie z pełnego imienia? Leo wystarczy.
Ja: Spoko :D Co tam jadłeś?
Leondre: Kanapki z nutellą.
Ja: Widzę że nie masz wygórowanych wymagań co do jedzenia.
Leondre: No nie. I nie chciało mi się nic robić. A ty?
Ja: Zrobiłem na szybko spagetti.
Leondre: Chciało Ci się.
Ja: Nie. Ale moja mama miałaby pretensje gdyby dowiedziała się że nic nie zrobiłem i zabrałbym mi komputer. Czyli jedyny kontakt z Tobą.
Leondre: Ej no właśnie!
Ja: Co właśnie?
Leondre: W razie gdyby u któregoś zabrakło neta to nie mamy jak się skontaktować. Podaj swój.
Ja: 487 632 768
Leodre: Ok. Masz mój 777 098 995.
Ja: Dzięki. Teraz to już nasz kontakt może być 24 godzinny :D
Leondre: Nie przesadzajmy przyjacielu! Poza jedzeniem kocham też spać :D
Ja: Serio? To niby czemu tak późno chodzisz spać?
Leondre: To że kocham spać to nie znaczy że lubię chodzić spać :D
Ja: Dobijasz mnie.
Leondre: Przyzwyczajaj się. I sorry że zapytam... Co powiedziałeś swojej siostrze?
Ja: Nic?
Leondre: Nie nakrzyczałeś na nią? Bo jak tak to nie potrzebnie.
Ja: Nie krzyczałem. Nie umiem na nią krzyczeć. Zapytała się mnie czy nie jestem na nią zły to jej powiedziałem że tak. Jeszcze odpowiedziałem jej na parę pytań i kazałem jak zje wstawić jej talerz do zlewu i iść do siebie. Nie krzyczałem ani nic.
Leondre: Nie potrzebnie się na nią wściekasz. Jest jeszcze mała... Nie rozumie że zrobiła źle.
Ja: Leo nie broń jej. Musi wiedzieć że źle zrobiła a tak nauczy się najszybciej.
Leondre: Tyle że mnie jeszcze bardziej znielubi. :D
Ja: A tobie zależy na sympatii mojej siostry czy na przyjaźni ze mną? I wiedz, że się na wasz związek zgodzę jak padnę trupem :D
Leondre: Pewnie, że na przyjaźni z Tobą czubie :D Po prostu nie chcę żeby Twoja siostra myślała, że jej Cię zabieram. I jakby co ja na związek mój i Twojej siostry też się nie zgadzam :D
Ja: Warto wiedzieć :D
Leondre: Więc o swoją siostrę możesz być spokojny. Będę się od niej trzymał z daleka. A wracając do naszego spotkania... Jak mamy się spotkać skoro moja mama raczej się nie zgodzi?
Ja: Może moja kiedyś spróbuje ją przekonać? Tylko będzie jeden problem...
Leondre: Jaki?
Ja: Jeszcze nie powiedziałem jej, że Cię poznałem.
Leondre: Ja mojej też :D
Ja: Ale Twojej nie ma.
Leondre: Wiem.
Ja: Ty wiesz co? Zasiedzieliśmy się. Jest po 22. Ja muszę się spać szykować i jeszcze z mamą przywitać.
Leondre: Ja tak samo. Do jutra przyjacielu.
Ja: Do jutra Leo.

~***~
No hej hej!
Tak!
Sobota i rozdział!
Czemu?
Dzisiaj stukło mi na tym blogu 2000 wyświetleń!
Dziękuję!
Ten rozdział to taki mój Szpecjal ode mnie dla was :D
Niestety prace nad OS trwają.
Może ukaże się on na Szpecjal z okazji 10 000 wyświetleń :D
Ale co w rozdziale. 
Nuda wszechobecna.
Ale następny jest ciekawszy!
Chyba...
Bo nie pamiętam :D
Ale chyba jest już opisany poniedziałek :D
Najciekawsze w tym rozdziale było chyba to jak Charlie wściekał się na małą.
Przeskrobała i jest na nią zły.
Tak poza tym nic się raczej nie działo.
Ale jak widzieliście Zrobiłam na pasku nowe rzeczy :D
Oczywiście blogi mojej Patiś <3
Którą kocham ponad wszystko <3
Moja druga wariatka też by taką miała ale blogów nie ma :/
Na razie :D
Ale z tego tam co najlepiej czytam to chciałabym wam polecić najbardziej 2 blogi.
Więc pierwszy.
Prowadzi go Jesy i są tam informacje i nowości z życia chłopaków jak i prze mega zajebiste opowiadanie.
Kliknij i teleportujesz się tam. 
I drugi.
Prowadzą go 2 dziewczyny i jest na nim samo opowiadanie :D
Pomogłam wymyślić fabułę do 2 rozdziałów a dzisiaj ukazał się 1 z nich :D
Kliknij i teleportujesz się tam.
Więc jak na dzisiaj to tyle.
Ja się biorę za rozdział na innym blogu :D
Więc ja się już z wami żegnam.
Papa!
Asia Ari <3
Do poniedziałku!

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 6: Pobudka przez FB i Październikowe ludki.

Charlie
Niestety nie otrzymałem odpowiedzi. Pewnie poszedł już spać, a ja mu dupę truję. Szybko wyłączyłem kompa, i skierowałem się do łazienki. Po wyjściu z niej poszedłem spać, bo już nic mi się nie chciało.
Rano
Obudziłem się o 7. Czyli prawidłowo. Mam za dużo rzeczy do roboty żeby wstawać o godzinie 12. Szybko wygrzebałem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Ogarnąłem się i po chwili szedłem w kierunku kuchni. Otworzyłem lodówkę. Wyciągnąłem z niej masło i pomidory. Jakaś odmiana niż płatki. Odłożyłem wszystko na blat i z szafki wyjąłem 2 talerze i jeszcze nóż. Umyłem i pokroiłem pomidora. Chleb posmarowałem masłem, a następnie ułożyłem na nim wcześniej pokrojony owoc. Wyjąłem jeszcze sól i pieprzy i doprawiłem kanapki. Ułożyłem je na talerzach. Spojrzałem na zegarek. 7:46. Mała jeszcze śpi. Schowałem talerz z jej śniadaniem do lodówki, a swój zabrałem do mojego pokoju. Gdy wszedłem do pomieszczenia usiadłem przy biurku i odpaliłem kompa. Włączyłem FB i sprawdziłem czy ktoś się odezwał. Niestety nie. Szczerze to nie wiem na co liczyłem jest po 8. Wszyscy śpią. I tak postanowiłem napisać do Leondre bo był dostępny.
Ja: Siemka Leondre! Jak się spało?
Chwile poczekałem na odpowiedź.
Leondre: Która jest godzina?
Ja: 8:25. A co?
Leondre: Mogę mieć do Ciebie prośbę?
Ja: Tak...? Ale o co chodzi?
Leondre: Możesz mi robić za budzik? Do szkoły.
Ja: Co? Co się stało?
Leondre: Obudziłeś mnie geniuszu.
Ja: Serio?! Ale byłeś dostępny.
Leondre: Przyjacielu... Miałem w telefonie internet włączony. Całą noc byłem dostępny.
Ja: Sorry... Idź spać. Później napiszę.
Leondre: Teraz to już nie zasnę. Jest za jasno :D
Ja: Ok. To idź coś zjeść, a ja zobaczę czy moja siostra się obudziła bo muszę jej dać antybiotyk.
Leondre: A Twoja mama nie może?
Ja: Moja mama wczoraj gdzieś pojechała i wróci dzisiaj wieczorem. A poza tym od mamy i tak by nie wzięła. Mnie i moją siostrę łączy trochę silniejsza więź niż ją i moją mamę.
Leondre: Ok. To ja zaraz wrócę. Powodzenia z siostrą.
Ja: Dzięki powodzenia z jedzeniem :D
Napisałem i skierowałem się do pokoju małej. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem że jeszcze śpi. I tak zaraz będę musiał ją obudzić. Poszedłem do kuchni, z szafki wyciągnąłem antybiotyk i szklankę do której następnie nalałem wody, a z lodówki wcześniej przygotowanie dla Brookie kanapki. Skierowałem się do pokoju młodej. Nie spała już. Podszedłem do niej i podałem jej śniadanie.
- Cześć mała.
- Cześć.
- Zrobisz coś ja Cię o to poproszę?
- Tak. A co?
- Położę Ci na szafkę antybiotyk, a ty jak zjesz to go weźmiesz. Ja w tym czasie będę u siebie. Idziesz na to?
- Ale... Co jak zapomnę?
- To jak tu przyjdę dam Ci go a wieczorem mama na mnie nawrzeszczy. Chyba że chcesz wziąć go przed zjedzeniem.
- Tak.
- To bierz. - jak powiedziałem, tak zrobiła a później zabrała się za śniadanie. - Jak będziesz chciała to możesz przyjść do mnie. Tylko będę pisał z przyjacielem.
- Nie możesz się powstrzymać do jutra? W szkole go jutro spotkasz.
- To niestety nie kolega ze szkoły.
- A skąd?
- Z jakiejś miejscowości w Walii.
- To kiedy się spotkacie?
- Nie mam bladego pojęcia...

Leondre
Gdy skończyłem rozmowę z Charlim szybko poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie dla odmiany płatki z mlekiem. W tempie natychmiastowym zjadłem i skierowałem się w kierunku łazienki po drodze zgarniając jakieś ciuchy na dzisiaj. Po jakiś 10 minutach byłem gotowy. Nagle usłyszałem dźwięk jakby tłuczonej porcelany. Pobiegłem na zewnątrz gdyż z tam tond dochodził dźwięk. Gdy znalazłem się na zewnątrz zobaczyłem zbitą doniczkę a obok niej kamień z doczepioną kartką. Wziąłem przedmiot i przeczytałem: "Weekend coś za dobrze ci minął... Szykuj się jutro. Twój Koszmar". Już wiedziałem kto to mógł być. Olałem stłuczoną doniczkę i kamień. Zdołowany poszedłem do pokoju. Kartkę schowałem do biurka. Napisałem do Charliego.
Ja: Wróciłem. A ty?
Charlie: Ja też. Jak jedzenie? Co jadłeś?
Ja: Płatki z mlekiem. Jak siostra? Wzięła antybiotyk?
Charlie: Już lepiej i wzięła. I tak od razu Cię ostrzegam. Mojej siostrze za jakąś godzinę do 2 zacznie się nudzić i tu przyjdzie.
Ja: I co? Chyba nie jest aż taka straszna
Charlie: Straszna raczej nie. Chyba że ktoś boi się 6 letnich dzieci. Ale jest strasznie zazdrosna :D
Ja: Zazdrosna?! O kogo?
Charlie: O wszystkich moich znajomych. Boi się że oni odciągną mnie od niej
Ja: Nie możesz jej wytłumaczyć że tak nie jest?
Charlie: Ona jest jeszcze mała. Próbowałem jej to nie raz wytłumaczyć ale nie rozumiała...
Ja: To nie za fajnie...
Charlie: A no nie. Ale co poradzisz. Gdy ja byłem mały i moi rodzice jeszcze byli razem to mój tata pracował, a mama siedziała w domu. Więc ja zdążyłem złapać z matką doskonały kontakt. A później wszystko się posypało. Mama poszła do szkoły kucharskiej i do pracy i to ja bardziej się zajmowałem małą.
Ja: No... Ja z moją siostrą nigdy nie miałem aż tak dobrego kontaktu, bo dzieli nas mniejsza różnica wieku. Mnie z moją dzieli 5 lat, a Ciebie z Twoją zdaj się że 7. Więc wiesz.
Charlie: Mnie i moją dzielą tylko 2 lata więcej niż Cibie z Twoją. To chyba nie ma aż takiego znaczenia.
Ja: Ale jak widać ma. My oby dwoje złapaliśmy dobry kontakt z mamą. Chodź z moim bratem mam lepszy.
Charlie: To masz też ciekawie. Tak w ogóle zapytam się z ciekawości. Kiedy ty masz urodziny?
Ja: 6 październik. A ty?
Charlie: 27 październik.
Ja: Żeśmy się dobrali. Październikowe ludki :D
Charlie: Dokładnie :D
Ja: Koniecznie musimy się kiedyś spotkać.
Charlie: Popieram! Fajnie by było gdyby to było w te wakacje...
Ja: Byłoby genialnie! Tylko nie wiem co na to moja mama. Wątpię że zgodzi się na to żebym pojechał do Ciebie albo ty przyjechał do mnie...
Charlie: Moja by się raczej zgodziła.
Charlie: Moja siostra właśnie przyszła.
Ja: Cześć Brooke!
Charlie: Powiedziała cześć. Zaraz wrócę czekaj.
Ja: Spoko.
Charlie: (Wyobraźcie sobie że teraz to co Charlie pisze ma masę błędów, ale tak że da się rozczytać :D ) Czy to ty jesteś przyjacielem Charliego z Walii.
Ja: Tak. Brooke?
Charlie: Nie zabierzesz mi go. On jest mój.
Ja: Ja nie chcę Ci go zabrać. Twój brat zawsze będzie Cię kochać, ale będzie też spotykać się z przyjaciółmi, albo tak jak w naszym przypadku będziemy ze sobą pisać.
Charlie: (I już jest normalnie bo Charlie wrócił) Jestem. Przepraszam za moją siostrę. Nie wiem co ją napadło.
Ja: Spoko. Ale obawiam się że Twoja siostra nie będzie popierać naszej przyjaźni.
Charlie: Myślisz, że mnie to interesuje? I tak będę się z Tobą przyjaźnił bo jesteś świetnym człowiekiem i wiem że mogę Ci zaufać.
Ja: Serio?
Charlie: Co?
Ja: Serio myślisz że jestem świetnym człowiekiem?
Charlie: Tak.
Ja: To jesteś jedyny.
Charlie: Jak jedyny? A Twoi przyjaciele?
Ja: Możemy o tym nie rozmawiać?
Charlie: Tak, ale pod jednym warunkiem.
Ja: Jakim?
Charlie: Że kiedyś powiesz mi o co chodzi.
Ja: Na pewno kiedyś Ci o wszystkim opowiem. Ale nie to jak się kiedyś spotkamy. Na konto na FB każdy może się włamać i to zobaczyć. A tego bym nie chciał.
Charlie: Spoko. Rozumiem...

~***~
Siema?
Jak tam w noc poniedziałkową?
Tak.
Cierpię na bezsenność :D
Ale co do rozdziału.
Podoba mi się :D
Charlie nie dość że sam ranny ptaszek to jeszcze wszystkich budzi...
Eh...
Jak widać dba o Brooke choć przeskrobała :/
A Leo dostaje groźby :(
Ale nie rozpisuję się dalej...
Napiszę tylko że Patiś mnie zostawiła i mi smutno :(
Zostałam na blogu sama :(
Ale nie bójcie się.
Bloga nie zamykam.
A to co piszę od zostałam sama piszę po publikacji.
Ogólnie wątpię że zasnę.
Jestem zbyt smutna.
Niech mnie ktoś przytuli!  :'(
Muszę iść spać bo mama się na mnie wydziera :(
Dobranoc!
Asia Ari <3

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 5: Nieufność i wątpliwości

Leondre
Ale się kurde wkopałem! Jak ja mam z tego wybrnąć!? Nie napiszę mu o co chodzi. Wyśmieje mnie. Poniży i tyle będzie mego. Nie... Muszę coś wymyślić. Myśl Leo! To powiedz mu, że mu nie ufasz na tyle by mu coś takiego powiedzieć. ~ doradziła mi podświadomość. Nie! Nie chcę go tak traktować! Mam!
Ja: Słuchaj... To trochę trudna sprawa. Nie chcę o tym teraz gadać.
Charlie: Ok. Rozumiem. Też mam sprawy o których nie lubię gadać.
Ja: Czyli nie jesteś zły?
Charlie: Nie. Nie mam za co. Znamy się kilka godzin. Nie musisz mi o wszystkim mówić. I nawet to popieram. Bo nie byłoby raczej mądre gdybyś praktycznie obcej osobie powiedział wszystko o swoim życiu. Ale mam nadzieję, że kiedyś zaufasz mi na tyle żeby mi powiedzieć.
Ja: Też mam taką nadzieję. A teraz sorry, ale muszę kończyć. Muszę iść odrobić lekcje. Bo znając życie jutro będę zbyt leniwy i o połowie zapomnę :D
Charlie: Serio? Nie lepiej było to zrobić wczoraj? Miałbyś już wolne.
Ja: Jestem sam w domu. Musiałem wczoraj z wolności korzystać i mi się po szkole nie chciało. Wolę robić w soboty albo niedziele. :D
Charlie: Ok. Miłej nauki :D
Ja: Dzięki. Do później.
Pożegnałem się z nim i wyłączyłem FB. Laptopa odstawiłem na bok, a z plecaka wyciągnąłem książki. Zacząłem mozolny proces odrabiana lekcji.
Wieczorem
Nareszcie skończyłem! Ciągnęło się to w nieskończoność, ale się udało. Jutro się tylko trochę pouczę i koniec. Szybko wrzuciłem książki do szafki i sięgnąłem po laptopa. Podniosłem klapkę i poczekałem aż się odblokuje. Szybko włączyłem Facebooka i zobaczyłem czy Charlie jest dostępny.Był dostępny dlatego postanowiłem do niego napisać.
Ja: Hej. Już skończyłem. Jak będziesz to napisz :D

Charlie
Gdy Leondre poszedł odrabiać lekcje ja zacząłem się trochę nudzić. Nie wyłączając kompa poszedłem do salonu gdzie zastałem moją siostrę.
- A ty czemu nie w łóżku? Powinnaś odpoczywać.
- Chodź ze mną. - poprosiła i zrobiła maślane oczka. - Cały dzień siedziałeś przed komputerem to teraz zajmij się mną. - dodała troszeczkę bardziej zasmucona. W sumie to ma rację. Zwykle to jej poświęcałem cały dzień.
- Ok. Chodź. - powiedziałem biorąc ją na ręce. - Co chcesz porobić?
- Pobawmy się w chowanego!
- Serio? W domu?
- Tak.
- No dobrze. Kto się pierwszy chowa? - zapytałem mimo że znałem odpowiedź.
- Ja!
- To leć się schować. - oznajmiłem odstawiając ją na ziemi. - Liczę do 10. - dodałem. Ona odbiegła a ja zacząłem liczyć.
Wieczorem
22:30
Właśnie skończyliśmy się bawić. Wcześniej dzwoniła do mnie moja mama i powiedziała, że wróci jutro wieczorem. Teraz układam małą do spania. Na szczęście tyle się nabiegała, że zaśnie bez słuchania jak czytam.
- Dobranoc maleństwo. - powiedziałem i pocałowałem ją w czułko.
- Dobranoc. - odpowiedziała. Skierowałem się do drzwi. - Charlie?
- Tak?
- A jak już ja będę duża i ty też będziesz już duży, dalej będziemy się kochać tak jak teraz? Dalej będziemy razem? Dalej będziemy tak blisko? - tymi pytaniami mnie rozwaliła. Zwłaszcza tym ostatnim. Nie mogę jej powiedzieć, że nie wiem, bo się załamie. Podszedłem do  jej łóżeczka i ukucnąłem.
- Słuchaj... - postanowiłem być szczery. - W przyszłości nasze relacje mogą być trochę inne niż teraz. Ale zapamiętaj to sobie. Zawsze będziemy rodzeństwem i zawsze będziemy się kochać. Tylko w przyszłości będziemy mieli swoje rodziny i będziemy spędzać ze sobą mniej czasu.
- Ale na pewno będziesz mnie kochać?
- Zawsze i wszędzie. - zapewniłem i wstałem. - A teraz dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziała a ja wyszedłem z jej pokoju i skierowałem się do siebie. Tam odblokowałem kompa i zobaczyłem, że Leondre do mnie napisał. Przeczytałem i szybko mu odpisałem.
Ja: No hej. Sorry że dopiero teraz, ale moja siostra chciała się pobawić. Jesteś?

I za wami 5!
Podobało się?
Mi nawet :D
I jak już kiedyś w komentarzu wspomniałam to od 6 rozdziały będą dłuższe :D
Leo nie chciał nic o sobie powiedzieć.
Nie dziwię się.
Zna Charlie'go tylko kilka godzin.
Z rzeczy ciekawszych nie widzę za bardzo nic.
I teraz jak już pewnie widzieliście dodałam kto ile zostawił komów nie licząc mnie :D
Mam pewien pomysł ale muszę go skonsultować z Patiś.
I jak widzieliście Patiś nie jest tylko znaczkiem!
Ona żyje i pomaga mi w blogowaniu.
I muszę z nią o OS pogadać bo nawet pomysł się w mym durnym łbie zrodził.
Ale nie wiem za ile go w życie wcielimy.
Może to nam zająć.
Więc na nic się nie nastawiajcie :D
Dobra.
Muszę iść skończyć część 2 rozdziału 10.
Tak podzieliłam 10 na dwa party.
Ale jak pisałam perspektywę Charlie'go to wyszła dłuższa niż jakikolwiek rozdział który mam napisany.
Więc perspektywa Leo będzie rozdziałem 10 ale 2 częścią.
I niedługo też będę zmieniać wygląd bloga.
Czekam tylko aż moja koleżanka zrobi mi jakiś ładny nagłówek.
A jest serio zdolna.
Jakby ktoś chciał zobaczyć co już raz mi robiła to mogę pod następnym rozdziałem dać wam.
Tylko od razu mówię że nie możecie tego publikować :D
No to ja kończę :D
Teraz tak na serio.
Idę pisać rozdział i śpiewać.
Najpierw śpiewać :D
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie!
Asia Ari <3

czwartek, 2 lipca 2015

Patiś po raz pierwszy wbija i dziękuje

Hejoszky!
Zapewne zastanawia was co ja tu robię. 
Już wyjaśniam. 
Pomagam a raczej staram się pomóc Asi w pisaniu rozdziałów. 
I nawet nie wiecie jak się cieszyłam gdy Asia napisała mi że wybił tysiak. 
Od razu zalogowałam się na bloggera i znów zaczęłam się cieszyć. 
No a teraz piszę to podziękowanie. 
Może i nie jestem taką fanką BAM jak Asia. 
Ale cieszę się, że mam ten zaszczyt i mogę pisać tu.
Mogę cieszyć się tym, że ktoś tu zagląda i czyta to. 
Że są takie osoby które doceniają naszą pracę. 
Chciałabym podziękować za to wam jak i również Asi. 
Bo to od niej wyszła incjatywa założenia tego bloga. 
I to ona poprosiła mnie o pomoc. 
Cieszę się z tego bardzo.
Mam nadzieję, że liczba osób które będę tu zaglądać z każdym dniem będzie rosnąć i nas wspierać. 
Tymczasem zakręcona ja będę powoli kończyć tą nudną notkę. 
Jeszcze nie wiem co będę teraz robić ale żyję chwilą i staram się nie zastanawiać co będzie potem. 
Tak więc.
Mam nadzieję do zobaczenia. 

Pierwszy tysiąc! Dziękuję!

Dziękuję!
Chciałabym podziękować za 1 tysiąc wyświetleń!
Teraz napiszę w swoim imieniu bo Patiś gdzieś znikła, ale każę jej napisać coś później :D
Szczerze to nie spodziewałam się takiej euforii po wbiciu na kolejnym moim blogu 1 tysiąca wyświetleń.
Fajnie jest znowu poczuć tą magię.
Zawsze najciężej jest dobić do pierwszego tysiąca... 
Pamiętam jak na moim Sztory pykło tysiąc wyświetleń.
Wciąż pamiętam jak się tym jarałam...
A teraz mam już tam 22 tysiące wyświetleń :D
Wszystko potoczyło się tak szybko...
A tu jest jeszcze szybciej!
Po opublikowaniu 4 rozdziałów tysiąc wyświetleń!
Jesteście cudowni.
Niestety ja i Patiś nie mamy żadnego OS...
Zwykle pisałyśmy o miłości a tu taki zong o przyjaźni.
Ale o przyjaźni pisze się jeszcze lepiej :D
Na razie mamy tylko krejzi pomysł żeby OS powstał, ale nie mamy pomysłu jak może wyglądać historia w nim opisana :D
Ale...
Na moim innym blogu jest konkurs którego wam chyba nie reklamowałam :D
Nie będę wam tłumaczyć na czym on polega.
Macie linka i sami zobaczcie:
Ja się na razie z wami żegnam!
Papa!
Asia Ari <3