wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 12: Ok...


 Czasem irytuje i wkurza nas coś czego nasze serce pragnie najbardziej, a rozum próbuje nam to wybić z głowy...

- Było... Znośnie. Tylko trochę za głośno - powiedziałam nieobecna. Dalej w głowie miałam widok oczu tego chłopaka. Były czarne. Albo bardzo ciemno brązowe. Rzadko się takie spotyka. Widziałam w nich coś jeszcze. To były strach i niechęć do wszystkich ludzi. Musieli go skrzywdzić i to bardziej niż mnie. Wiem to po tym, że nie jestem taka na co dzień. Nawet w Polsce taka nie byłam. Widać było po nim, że nie specjalnie chciał tu być. Pewnie rodzice nie pozwolili mu zostawić siostry.
- Słuchasz mnie Alex? - z transu wybudził mnie lekko smutny Charlie. Leo nie było nigdzie w pobliżu - Co jest?
- Nic. Nie ważne.
- Przecież widzę. Nad czym tak myślałaś?
- Był tu chłopak. Z siostrą na wózku. Jego oczy... Były... Niespotykane. Były czarne Charlie.
- I co z tego?
- Nie zrozumiesz tego. Ale to coś znaczy zwłaszcza, że po jego wzroku... Poczułam zimno takie jakie czuję tylko gdy... Nieważne...
- Masz rację. Lepiej nie gadajmy o tym bo znowu się pokłócimy. Ale do rzeczy. Chciałbym Cię przeprosić Alex. Wiem jak to wtedy zabrzmiało... Racja nie masz pięciu lat, ale się o Ciebie martwię - chciałam mu przerwać, ale on mi przeszkodził - proszę nie przerywaj mi. Chcę powiedzieć wszystko. Wtedy... Wspomniałem o Elli. Nie powinienem tego robić, ale byłem wściekły. Na prawdę przepraszam. Już więcej tego nie zrobię. Ale wracając... Masz rację nie masz pięciu lat, ale nie umiem przestać się o Ciebie martwić.  Jesteś dla mnie jak młodsza siostra. A Luke... O nim nawet nie wspomnę, bo wiesz jak jest. Po prostu już raz straciłem ważną dla mnie osobę. Nie chcę tego przeżyć znowu zwłaszcza, że... Jak to ujęłaś ty to ty. Jesteś drobna, wychudzona i mimo wszystko cholernie delikatna. On sam w stanie jest Cię połamać, nie chcę nawet myśleć co mogą Ci zrobić razem. Przepraszam, że tak Cię wkurzam, ale nie chcę żeby coś Ci się stało. Dlatego poparłem pomył mojej mamy. Nie chcę Cię w ten sposób kontrolować. Miałbym tylko pewność, że jesteś bezpieczna, że spokojnie zasnęłaś i nikt Ci nic nie zrobi. Ale rozumiem czemu się nie zgodziłaś. Biorąc pod uwagę ostatnie okoliczności rozumiem, że mogłaś to źle odebrać. Więc jeżeli się nie zgadzasz to ok. Nie mam prawa Cię na siłę zmuszać. Tylko proszę dla spokoju mojego ducha pisz do mnie kilka razy dziennie, albo chociaż rano, wieczorem, jak będziesz gdzieś wychodzić czy wracać. Chcę mieć po prostu pewność, że żyjesz i nic Ci nie jest. Gdyby coś Ci się stało nie wybaczyłbym sobie tego - nie patrzył na mnie to mówiąc, ale wiem, że to płynęło prosto z jego serca. Głowę miał spuszczoną, a oczy zamknięte. Nie miałam pojęcia co robić. Zależy mi na nim, ale czy to co mam zamiar zrobić jest dobre? Nie wiem... Myśl Alex. Zrobię to. Dla niego, dla siebie... Dla nas. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Odwzajemnił to. Czułam jak całuje mnie w głowę. I jak mam go nie kochać? Opatulił mnie ramionami z całej siły. Nie ważne, że nie mogłam oddychać. Miałam przy sobie cały mój świat, nie ważne, że ja nie jestem jego całym światem. Jakoś to przeżyję. Podniosłam głowę przez co nasze czoła się stykały. Patrzyłam mu w oczy. Były smutne. Za smutne... Wtedy doszło do mnie, że to na prawdę wyjdzie nam tylko na korzyść.
- Ok.
- Co?
- Widzę, że to dla Ciebie ważne więc ok. Jakoś przeżyję Twoją nadopiekuńczość.
- Serio? - zapytał nie dowierzając.
- Tak - oczy chłopaka znacznie się rozjaśniły, a na usta wkradł się szeroki uśmiech. Podniósł mnie i okręcił kilkakrotnie w okół siebie po czym odstawił.
- Dziękuję - powiedział patrząc mi w oczy. Nasze czoła były oparte o siebie. Cofnęłam lekko głowę by czuć się trochę pewniej. Nawet się nie odezwałam. Tylko szeroko się uśmiechałam. Jest dla mnie ważny... To jest pewne. Teraz będę mogła mieć do ciągle. Będę mogła przytulić go kiedy tylko będę chciała. Na początku na pewno będzie irytujący, ja z resztą też, ale wiem, że z czasem się do tego przyzwyczaimy. Znaczy ja się przyzwyczaję, bo tylko on jest wkurzający - nie odezwiesz się? - pokręciłam głową na co się zaśmiał - Ok. Wracamy do hotelu. Trzeba się przygotować do powrotu.
- I do pierwszych w moim życiu wagarów.
- Po pierwsze to nie będą wagary tylko urlop. Po drugie... Nigdy nie byłaś na wagarach?!
- No nie. Nawet jak byłam chora szłam do szkoły. Wiesz... Raz nie poszłam to miałam tylko bardziej przechlapane.
- Rozumiem. Będzie trzeba to zmienić.
- Nie! Nie dam Ci zniszczyć mojej nienagannej frekwencji.
- Nie chcę się znowu kłócić. Wracajmy bo źle się to skończy.
- Masz racje... Chodźmy.
- Mogę prosić - podsunął mi swoje ramie.
- Ty tak na serio?
- Serio serio.
- Eh... - zgodziłam się. Wyglądaliśmy co najmniej dziwnie. 

W hotelu
Z Charlie'm wróciliśmy jakąś chwilę temu. Ogólne to nastąpił progres. Nie pokłóciliśmy się. Całą drogę śmialiśmy się z naszej głupoty. Dobrze, że po drodze nie było ludzi. Wolę nie wiedzieć co by o nas pomyśleli. Na szczęście nie musieliśmy się pakować, bo nawet się nie rozpakowaliśmy. Pamiętam, że mamy chłopaków prosiły mnie żebym po powrocie do nich zaszła. Nie wiem o co może chodzić, ale pójść mi nie zaszkodzi. Gdy byliśmy pod pokojem puściłam go. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Wasze mamy prosiły mnie żebym do nich przyszła - chciałam odejść, ale ten przerzucił mnie przez ramię, wszedł do pokoju i rzucił mnie na swoje łóżko - Charlie!
- Nie obrażą się.
- Ale prosiły żebym do nich przyszła - próbowałam wstać, ale nie dał mi. Opatulił mnie tak, że nie miałam żadnego manewru ruchu - Charlie! Głąbie jeden zostaw mnie w spokoju!
- Cicho być. Jest późno. Spać idziemy. Dobranoc - powiedział po czym pocałował mnie w policzek. 
- Gr... Jesteś niemożliwy! - chciałam się jeszcze wyrwać, ale niestety jestem za słaba - Dobranoc głupi trollu - jeszcze raz pocałował mnie w policzek. Puścił mnie jedną ręką i przykrył nas kołdrą. Ot co będę musiała znosić. Wiedziałam, że nie mam nawet co walczyć więc rozluźniłam się i po chwili zasnęłam... 

Rano
- Alex, Charlie! Wstawajcie już! - obudziły mnie wrzaski Leo.
- Co? - zapytałam zaspana. Blondyn ani drgnął.
- Zaraz będziemy jechać. Mieliśmy to zrobić wczoraj, ale jak zasnęliście nikt nie miał serca was budzić - zaśmiał się i wyszedł. No super! Jak mam obudzić tego klocka sama!?Niby też jest bardzo chudy, ale grubszy ode mnie.
- Ej. Charlie. Musimy jechać - zaczęłam się wiercić. Tak. Dalej mnie trzymał. Mocno.
- Co?
- Wstawaj.
- Daj mi chwilę Ella - nie wierzę! Znowu to robi! Było dobrze! Musiał wszystko zniszczyć!
- Puść mnie! - wydarłam się z goryczą w głosie. Wtedy on się przebudził. Otworzył szeroko oczy i na sekundę rozluźnił uścisk. Wtedy mu się wyrwałam.
- Nie. Alex. Proszę. To nie było umyślne - mówił wstając. Nie chciałam go słuchać. To była ostatnia rzecz na jaką wtedy miałam ochotę. 
- Daj spokój Charlie. Ella to twój cały świat - podszedł do mnie, chwycił za ramiona zmuszając tym samym do patrzenia sobie w oczy.
- Przepraszam. Wiem miałem o niej nie wspominać, ale teraz byłem totalnie zaspany. Nie chciałem. Serio. I ona już dawno przestała być moim światem. Ostatnio Leo mi to uświadomił. Serio...
- Ok. Wierzę Ci. Ale jeżeli jeszcze raz o niej usłyszę urwę Ci łeb.
- Dobra - uśmiechnął się i mnie przytulił - a teraz chodź, bo my oboje głowy stracimy - wzięliśmy nasze walizki i wyszliśmy z pokoju, a następnie z hotelu. Tam czekał na nas samochód pani Victorii. Najpierw włożyliśmy bagaże do bagażnika, a następnie sami wsiedliśmy do samochodu. Brunet znowu usiadł z przodu.
- Dzień dobry - przywitaliśmy się z nią.
- Cześć dzieciaki.
- Przepraszam, że do pań wczoraj nie przyszłam.
- Nic się nie stało. Widziałyśmy, że zasnęliście i nie chciałyśmy was budzić - wszyscy się zaśmialiśmy - właśnie. Alex gdzie mam Cię odwieźć? - spojrzałam na Charlie'go.
- Do internatu - odpowiedział za mnie.
- Alex ja i Karen dalej uważamy, że to nie jest dobry pomysł żebyś była tam sama.
- Ale nie... Muszę zabrać swoje rzeczy.
- Czyli się zgodziłaś? - zapytał przód.
- Tak - odpowiedział im tył.
- Dzięki Ci Alex - zaczął Leo - ten obok Cibie był strasznie nieznośny przez to wszystko.
- A wiesz, że to Twoja wina, bo mu powiedziałeś - zaśmiałam się.
- Do końca życia będziesz mi to wypominać?
- Może nie do końca ale przez znaczną jego część.
- A ja jestem Leo wdzięczny - ja i brunet spojrzeliśmy na niego niezrozumiale - gdyby nie to dalej miałabyś mieszkać w internacie.
- Mylisz się Charlie - powiedziała pani Victoria - wierz mi, że same byłyśmy ciekawe gdzie mieszka i prędzej czy później byśmy ją o to zapytały.
- Czyli to było nieuniknione? - zapytał z szerokim uśmiechem przytulając mnie.
- Dokładnie. Ale teraz idźcie jeszcze spać. Obstawiam, że jeszcze jesteście zmęczeni - miała racje, bynajmniej jeśli chodzi o mnie. Oparłam głowę o ramię chłopaka.
- A ja co? Podgłówek?
- Tak - zaśmieliśmy się. Objął mnie ramieniem.
- Skoro ja jestem podgłówkiem to ty też nim będziesz - powiedział kładąc głowę na moją. Chwilę później oboje zasnęliśmy.

~***~
- Patrz mamo - powiedziałem wskazując moich przyjaciół.
- Słodko wyglądają - i rzeczywiście tak było. Alex opierała głowę o Charlie'go, który obejmował ją i miał głowę położoną na jej - wyglądają jak para.
- Teraz to raczej kwestia czasu i nią będą - uśmiechnąłem się w jej kierunku.
- Jak to?
- Alex mi mówiła, że się w nim zakochała i on to samo.
- A Ella? Przecież Charlie jeszcze do niedawna mówił, że nigdy o niej nie zapomni i zawsze będzie ją kochać.
- Mamo... Gadałem z nim o tym i sam zrozumiał, że to mogło być co najwyżej zauroczenie. Mówił mi, że ją było łatwo kochać, a z Alex jest inaczej. A miłość nie jest prosta.
- Jestem pod wrażeniem Leo. Nie sądziłam, że tak się na tym znasz. Czy ja o czymś nie wiem?
- Nie mamo! Dziewczyny to nie dla mnie. Poza tym chcę się teraz skupić na muzyce.
- No ok.
- Odzywał się?
- Na szczęście nie - zasmuciłem się, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać.
- To dobrze.
- Przestań Leo... Wiem, że Ci go brakuje. Jesteś dorastającym chłopakiem, ojciec jest Ci bardziej potrzebny niż matka, ale nic nie poradzisz, że taki Ci się trafił.
- Ale mi go nie brakuje. Cieszę się, że go nie ma. I ojciec wcale nie jest mi potrzebny mamo - wyrecytowałem mój typowy tekst.
- Dobrze, ale pamiętaj, że mnie masz. Może nie znam się na wszystkich problemach chłopców, ale razem zawsze znajdziemy rozwiązanie. W ogóle czemu pytasz? Stało się coś?
- Nie. Byłem ciekawy czy raczy się mną zainteresować. Pomyliłem się - odwróciłem wzrok, który skierowałem na widok za oknem.
- Idź spać kochanie. Dobrze Ci to zrobi. Zwłaszcza, że ostatnio mało śpisz - zaśmiała się. Nie protestowałem. Byłem diabelnie zmęczony. Przymknąłem oczy i nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem...

~***~
Hej. Rozdział dzisiaj bo jutro mogę nie być w stanie go dodać. Nie wiem kiedy następny. Przepraszam i mam nadzieję, że do następnego :)
Asia Ari

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Miałam długi komentarz ale mi się telefon rozładował ;-; nie napisze juz drugiego takiego samego... BAM ZA 20 MIN W POLSCE!!!! Umarłam XD
      Alex i Charlie, słodziaki <3 Leo musi ich zeswatać :')
      Czekam na nexta... i sorry ze nie długi.

      Usuń
  2. WooooooW!
    Ile się probiło...
    Alex i Charlie... Mmmm. Robi się ciekawie (mina pedofila)
    Rozdział jak zawsze cudowny!
    Widzimy się w Szczecinie!
    Paśku!^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju! Mega! Pogodzili sie! Super rozdzial:) Napisalabym dluzssy komentarz, ale jestem przemęczona i idę spać, także dobranoc;*

    OdpowiedzUsuń
  4. My zawsze będziemy czekać na rozdziały ,jestem ciekawa jak będzie toczyła się dalej ta historia .Czekam na kolejny ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział mega super extra i po prostu niesamowity...
    Jestem tu od niedawna i nie żałuję.
    Awwww Charlie i Alex.
    Mam nadzieję że za niedługo będą razem.
    Powodzenia, weny i czasu.
    Zapraszam także do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg! Jakie to słodkie :* Rozdział kochany taki
    Pisz nexta kurde bo musisz
    Wpadnij do mnie http://lovestorybam.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. Charlie i Alex... <3
    Jestem tu nowa, nadrobiłam wszystko.
    Prz okazji zapraszam do sobie :)
    http://dokoncaztoba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń