Ramiona przyjaciela to najlepsze miejsce na ziemi. Zwłaszcza po przykrym przeżyciu...
Kilka dni później
Emy
Od mojej ostatniej rozmowy z Amy minęło już kilka dni. Co ja gadam. Jest sierpień. Dokładnie 6 sierpnia. Nie minęło kilka dni, raczej kilka tygodni. Nie jest mi z tym łatwo. Wiem, że ją zraniłam, przepraszam ją kiedy tylko nadarzy się okazja, ale... To na nic. Już raczej nigdy nie odzyskam jej. No, ale za swoją głupotę należy płacić.
Rodzice gdy tylko wrócili zrobili obchód po sąsiadach wraz z nami niestety. Poznaliśmy państwa McCarfid, Clark, Bale, Hadley, Lindon, Moon i Watson. Do tego poznaliśmy też Panią Karen Lenehan i Victorie Devires. Okazało się, że pani Karen ma dwójkę dzieci. Syna Charliego, który jest dobrym przyjacielem Amy i córeczkę Brooke. Dziewczynka jest naprawdę urocza. Pani Victoria ma trójkę dzieci dorosłego już syna Joeya i w moim wieku Leo. Ma też córeczkę Matildę. Od rozwodu mieszka ona z ojcem. Niestety. Opowiadała, że po jednej dość ostrej kłótni z nią wyszedł z domu i już nie wrócił. Bardzo długo go szukała, ale zawsze gdy miała jakiś trop gdzie może być zmieniał miejsce położenia.
Z Alex mój kontakt się wręcz polepszył. Rozumiem czemu kocha to miasto. Niby nie jest wielkie, a jest naprawdę wiele klubów. Wiem też jakie ona wiedzie życie. Gdybym umiała odpuścić sobie jakiekolwiek zasady życie stałoby się bajką. Codziennie imprezy, litry wódki i innych alkoholi, codziennie inny chłopak, a jak komuś obojętnie kto to dziewczyna... Żyć i nie umierać. Zazdroszczę Alex tego, że jej starzy rzadko bywają w domu. Jej ojciec pracuje w Stanach, a matka w Hiszpanii. Ma zerowy nadzór.
Z Leondre mam kontakt dość dobry. Często spotykamy się na imprezach, pijemy razem, tańczymy i takie tam. Nie jest mi duchowo tak bliski jak była Amy, ale świetnie się z nim bawię, chociaż... Ostatnio jest jakoś inaczej. Jakbyśmy się trochę bardziej do siebie zbliżyli niż byśmy tego chcieli. Często gadamy przez telefon, piszemy ze sobą, czasem odwiedza mnie, albo ja jego i w ogóle jest tak dziwnie. Mam nadzieję, że za daleko to nie zajdzie. Gorzej będzie jeżeli już zaszło...
Amy średnio się cieszy gdy go widzi. Nie do końca wiem dlaczego. Z tego co kojarzę ona chyba nawet nie zna jego imienia. Bynajmniej tak mi się wydaje. Z resztą nie ważne!
- Amy! Emy! Już na dół! - usłyszałam wrzask mamy. O co może jej chodzić? Żeby jej nie denerwować szybko zeszłam na dół. Taty nie było, ale to raczej już się stało normą. Znalazł dobrą pracę, ale przez to często go nie ma w domu. Nasza rodzicielka... Była widocznie wściekła. Chwilę po mnie zeszła Amy.
- Co jest mamo? - zapytała blondynka.
- Mi nic nie jest. Ale wam już tak - chyba zauważyła, że mamy małą spine.
- Nie - odpowiedziałam pewnie.
- Ach nie? Ojca może i udało wam się nabrać, ale mnie nie. Ty Amy praktycznie cały czas siedzisz u Charliego, albo on u Ciebie, a ty Emy ciągle wgapiasz się w telefon. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiacie. Albo mi powiecie o co chodzi, albo obie będziecie miały szlaban do wyjaśnienia całej sprawy.
- Nie mamy już pięciu lat i jak wiesz siostry się kłócą - powiedziałam dość ostro.
- Wiem, ale wy się nigdy nie kłóciłyście.
- Ale się pokłóciłyśmy i to nie Twoja sprawa mamo o co. Ty do dziś nie powiedziałaś o co pokłóciłaś się z ciocią Mey, a przypominam, że to jakby nie patrzyć Twoja siostra i dalej się z nią nie pogodziłaś - od kiedy Amy jest taka ostra?
- To całkiem inna sprawa.
- No ciekawe, z której strony. Mamy swoje powody żeby się do siebie nie odzywać i ty nas nie masz prawa do tego zmuszać. To tak samo jakby babcia kazała Tobie i cioci się pogodzić pod pretekstem, że będziecie miały szlaban na spotykanie się z rodziną do wyjaśnienia sprawy - gdy te wszystkie słowa ze mnie wypłynęły zatkało ją. Ciekawe jaką ripostą teraz walnie.
- Wy jesteście dziećmi i obecnie mam nad wami kontrolę. Mogę zrobić co będę chciała i co mi się spodoba. Mogę wam dać szlaban, albo i nie. Wszystko zależy od mojego widzi mi się - no chyba ją powaliło.
- Nie masz właśnie o to chodzi! Masz nas gdzieś tak samo jak tata! Póki jest wszystko ładnie pięknie i spokojnie wy tylko szukacie pretekstu na wyjazd, na "urlop" bez nas, ale jeżeli jest źle to nagle włącza wam się tryb upierdliwego rodzica i myślicie, że jesteście super ultra ważni. Otóż nie. Nie jesteście. Jesteśmy nastolatkami i gdybyśmy chciały bez waszej zgody mogłybyśmy wyjechać do internatów. Ja obecnie nad tym pracuję, bo nie mam zamiaru zostać tu z wami i nią! - wykrzyknęła naszej matce w twarz, skierowała się do drzwi, ubrała buty po czym wyszła trzaskając drzwiami. Łał... Tego bym się po Amy nie spodziewała. Po każdym, ale nie po niej.
- Możesz iść - bez słowa to zrobiłam. Tak jak wcześniej moja siostra wyszłam z domu tylko postanowiłam oszczędzić drzwi.
Musiałam to wszystko przemyśleć. Nie sądzę żeby Amy miała rację. Rodzice zawsze się nami przejmowali. Chociaż... Mną się przejmowali. Tak... Ją często pomijali. Zawsze uznawali, że jest zbyt cicha żeby wpaść w kłopoty. Zwykle gdy przychodziłyśmy do domu była masa pytań, ale kierowana do mnie. Jeżeli ją o coś pytali to o mnie. Nigdy się tym nie przejmowała. Chociaż... Raz było coś, że gdy wróciłyśmy do domu, a oni zalali mnie falą pytań, a ją zlali, była tak rozżalona, że zaczęła płakać i pobiegła do siebie do pokoju. Nie wiem tylko czemu. Nie mam bladego pojęcia co się tego dnia wydarzyło w szkole, bo cały dzień byłam na próbach do przedstawienia. Od tego dnia Amy... Była inna. Nigdy nie grała już w piłkę i przez bardzo długi okres nie oglądała meczy przez co dużo ją ominęło.
Nagle poczułam jak na kogoś wpadam. Nie było to tak sile żebym upadła, ale przyznam, że lekko się zachwiała. Już miałam zbluzgać tę osobę żeby patrzyła jak chodzi, ale gdy podniosłam głowę zobaczyłam Charliego.
- Charlie?! Co ty... Gdzie Amy? - zapytałam zdziwiona. Myślałam, że poszła do niego.
- Za pewne w domu. Dzisiaj nie miała do mnie przyjść.
- Nie... Ona... Wyszła dość wkurzona jakąś dłuższą chwilę temu. Myślałam, że jest u Ciebie.
- Do mnie na pewno nie poszła, bo nikogo nie ma w domu.
- Matko... - zaczęłam się denerwować. Jakby między nami nie było to jednak moja siostra i się o nią martwię. Blondyn złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
- Nic jej nie będzie. Umie o siebie zadbać. Poza tym znajdziemy ją - powiem, że o dziwo mnie uspokoił. Nie wiem jak mu się to udało. Wzięłam głęboki wdech. - Lepiej?
- Tak, dziękuję.
- Podziękujesz jak już ją znajdziemy - ruszyliśmy się w końcu z miejsca i zaczęliśmy jej szukać.
Amy
Gdy wyszłam z domu nie wiedziałam co mam zrobić. Powiedziałam im wszystko co czuję i myślę. Jestem jednocześnie zdołowana i wściekła. Najchętniej bym usiadła i zaczęła płakać. Nie! To później. Najpierw trzeba się oddalić.
Pierwsze miejsce jakie mi przyszło do głowy to centrum. Może i Port Talbot nie jest super wielkim miastem, ale w centrum jest zawsze sporo ludzi. Zdaję sobie sprawę, że niedługo będzie się ściemniać, ale miałam to gdzieś. W centrum zawsze jest jasno więc nic mi raczej nie będzie, a nawet gdyby to jak zwykle wszyscy to oleją i zajmą się Emy. Mam już tego szczerze dość. Jeszcze troszeczkę i wyjadę stąd w cholerę. Urwę z nimi kontakt i będę sama. O tak. Wizja idealna. Ja sama, gdzieś we wschodniej Europie w otoczeniu książek.
Nawet nie ogarnęłam kiedy doszłam do centrum. Zawsze myślałam, że jestem troszeczkę wolniejsza no, ale często żyje się w błędzie. Tak jak myślałam było dość tłoczno. Ludzie wchodzili i wychodzili z budynków, przechodzili przez ulice, oglądali występujących ludzi i takie tam. Kurde. Naprawdę nie spodziewałam się takiego bum w tym mieście. Pewnie to tylko przez fakt wakacji.
Zlokalizowałam sobie idealne miejsce. Ławka stojąca bardziej w cieniu, w miarę mało rzucającym się w oczy miejscu. Idealnie... Usiadłam wygodnie na ławce, nogi podciągnęłam pod samą głowę i objęłam je moimi patykami, w sensie rękami. Chciałam płakać. Najchętniej bym to zrobiła, ale po prostu nie mogłam. Nawet nie wiem czemu. Jakbym w głowie miała jakąś dziwną blokadę, której nie byłam w stanie pokonać.
- Amy? Co ty tu robisz? - usłyszałam znajomy głos. Szybko podniosłam głowę i zobaczyłam Leo. To nie był przypadkiem fan piłki nożnej? Na pewno jest jakiś mecz.
- Siedzę. Nie widać?
- No widać, ale jest późno. Powinnaś być w domu.
- Odwal się co? Nie chcę być w domu rozumiesz?
- Ej. Ok. Spokojnie. Rozumiem - usiadł koło mnie. Czy on serio liczy, że go polubię?
- Możesz sobie iść? Chcę być sama.
- To masz problem, bo ja się stąd nigdzie nie wybieram.
- Jesteś gorszy niż moja mama i Emy.
- A więc to o nie chodzi?
- Nie mam zamiaru Ci się żalić.
- Co mam zrobić żebyś przekonała się, że nie jestem tak złym człowiekiem jak myślisz?
- Nic. Nie mam Cię za ultra złego człowieka. Po prostu męczysz mnie gdy chcę być sama.
- Nie męczę acz pilnuję żeby nikt Ci nic nie zrobił.
- Czemu wy wszyscy macie mnie za małe dziecko? Ok żyję trochę w innym świecie, ale umiem o siebie zadbać także w tym. Dziękuję więc za opiekę, ale obejdzie się - wstałam. Już byłam kawałeczek od ławki, ale on złapał mnie za rękę i przyciągnął bardzo blisko siebie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Nie widziałam siebie co prawda, ale czułam jak na mojej twarzy pojawia się panika.
- Nie traktuję Cię jak dziecko dotarło? Jak mówię, że się martwię to się martwię więc lepiej przyswój to - kiwnęłam przerażona głową. - No. A teraz Cię odprowadzę i guzik mnie interesuje czy chcesz być w domu czy nie - chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę domu.
Miałam wrażenie, że za raz stracę przytomność. Wiedziałam, że jest z nim coś nie tak, ale żeby aż tak?! Nie rozumiem czemu się mnie uczepił. Gdyby do Emy to bym zrozumiała, bo w końcu mają ze sobą kontakt całodobowy, ale ja? Przecież jak do nas przychodzi ja zamykam się w pokoju. Powiem więcej. Ja się z nim nawet nie witam! Co mu do mnie skoro ma Emy.
Gdy odeszliśmy od centrum jego uścisk stał się jeszcze silniejszy. Zaczęła mnie już boleć ręka więc próbowałam ją wyrwać. Niestety na darmo. Jeszcze kilka lat temu zrobiłabym to bez problemu, ale teraz gdy spędzam całe dnie z nosem w książkach jest to raczej ciężkie.
- Przestań albo pożałujesz - warknął, a ja od razu skuliłam się. Nienawidzę go. Jest zdecydowanie najgorszym człowiekiem jakiego spotkałam. Ci z Londynu byli dużo lepsi. Chcę tam wrócić. Tak. Zdecydowanie. Wrócę tam. Sama. Zadekuję się w akademiku.
- Puść mnie.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo nie chcę żebyś mnie trzymał.
- Gdybym zwracał uwagę na to co ktoś chce nigdy nie pocałowałbym Twojej siostry. Więc uważaj sobie, bo nie wiesz do czego jestem zdolny.
- Nienawidzę Cię. Rozumiesz?
- Jakoś średnio mnie to interesuje. Zawsze dostaję to czego chcę - po tym tekście wolałam się już zamknąć. Chciałam mu odpowiedzieć, ale zachowanie milczenia było najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić. Chcę do domu. Tak bardzo chcę do domu.
- Amy! - usłyszałam krzyk z naprzeciwka. Podniosłam głowę i zobaczyłam Charliego i Emy. Cieszę się, że ich widzę. Nawet Emy. Gdy byli jakieś dwa metry od nas, Leondre puścił moją dłoń, a ja szybko pobiegłam do mojego przyjaciela i się w niego wtuliłam. - Wszystko dobrze. Nic Ci nie będzie - mówił do mojego ucha próbując mnie uspokoić.
~***~
Witam was gwiazdeczki w ostatnim rozdziale jaki mam napisany! Podoba się? Mi tak trochę. Najlepsza część jest zdecydowanie z Leło złolem xD I to spotkanie. Widzie to? Charliełeł i Leło się spotkali? Jak myślicie poleje się krew? Ja to osobiście rozważam, ale wiecie. Zobaczy się jeszcze xD Kumaci i ogarnięci mogą wyczuć to groźbę nadchodzącego zła. Amy wybuchnęła i powiedziała mamie i Emy co myśli i czuje. Dowiadujemy się też, że Emy zawsze była w centrum uwagi, a Amy pomijali. Pojawia się też wspominka o tym dniu. Dalej nie wiem co się tm dokładnie wydarzyło, ale coś na pewno kiedyś wymyślę xD Na rozdział następny sobie poczekacie, bo mam tylko jedno, czy tam dwa zdania. W dodatku te, które kończą ten rozdział xD Dziewczyny wraz z rodzicami poznały sąsiadów. Ci spostrzegawczy co zobaczyli, że Bale to nazwisko Garth'a Bale'a mogli sobie coś pomyśleć, ale ugaszę wasz zapał. Po prostu pisząc ten rozdział oglądałam jakiś mecz Realu i Bale akurat strzelił gola. Innego powiązania to nie ma. Bynajmniej nie planuję obecnie żeby miało xD I tu już zaczyna robić się dla was ciekawie. Możecie snuć teorie spiskowe i zawsze jest opcja, że któraś mi się spodoba i że jej użyję xD Dobra. Nie będę już się więcej rozpisywać, bo sama czuję, że przynudzam.
A piosenka na dziś to...
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Amy średnio się cieszy gdy go widzi. Nie do końca wiem dlaczego. Z tego co kojarzę ona chyba nawet nie zna jego imienia. Bynajmniej tak mi się wydaje. Z resztą nie ważne!
- Amy! Emy! Już na dół! - usłyszałam wrzask mamy. O co może jej chodzić? Żeby jej nie denerwować szybko zeszłam na dół. Taty nie było, ale to raczej już się stało normą. Znalazł dobrą pracę, ale przez to często go nie ma w domu. Nasza rodzicielka... Była widocznie wściekła. Chwilę po mnie zeszła Amy.
- Co jest mamo? - zapytała blondynka.
- Mi nic nie jest. Ale wam już tak - chyba zauważyła, że mamy małą spine.
- Nie - odpowiedziałam pewnie.
- Ach nie? Ojca może i udało wam się nabrać, ale mnie nie. Ty Amy praktycznie cały czas siedzisz u Charliego, albo on u Ciebie, a ty Emy ciągle wgapiasz się w telefon. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiacie. Albo mi powiecie o co chodzi, albo obie będziecie miały szlaban do wyjaśnienia całej sprawy.
- Nie mamy już pięciu lat i jak wiesz siostry się kłócą - powiedziałam dość ostro.
- Wiem, ale wy się nigdy nie kłóciłyście.
- Ale się pokłóciłyśmy i to nie Twoja sprawa mamo o co. Ty do dziś nie powiedziałaś o co pokłóciłaś się z ciocią Mey, a przypominam, że to jakby nie patrzyć Twoja siostra i dalej się z nią nie pogodziłaś - od kiedy Amy jest taka ostra?
- To całkiem inna sprawa.
- No ciekawe, z której strony. Mamy swoje powody żeby się do siebie nie odzywać i ty nas nie masz prawa do tego zmuszać. To tak samo jakby babcia kazała Tobie i cioci się pogodzić pod pretekstem, że będziecie miały szlaban na spotykanie się z rodziną do wyjaśnienia sprawy - gdy te wszystkie słowa ze mnie wypłynęły zatkało ją. Ciekawe jaką ripostą teraz walnie.
- Wy jesteście dziećmi i obecnie mam nad wami kontrolę. Mogę zrobić co będę chciała i co mi się spodoba. Mogę wam dać szlaban, albo i nie. Wszystko zależy od mojego widzi mi się - no chyba ją powaliło.
- Nie masz właśnie o to chodzi! Masz nas gdzieś tak samo jak tata! Póki jest wszystko ładnie pięknie i spokojnie wy tylko szukacie pretekstu na wyjazd, na "urlop" bez nas, ale jeżeli jest źle to nagle włącza wam się tryb upierdliwego rodzica i myślicie, że jesteście super ultra ważni. Otóż nie. Nie jesteście. Jesteśmy nastolatkami i gdybyśmy chciały bez waszej zgody mogłybyśmy wyjechać do internatów. Ja obecnie nad tym pracuję, bo nie mam zamiaru zostać tu z wami i nią! - wykrzyknęła naszej matce w twarz, skierowała się do drzwi, ubrała buty po czym wyszła trzaskając drzwiami. Łał... Tego bym się po Amy nie spodziewała. Po każdym, ale nie po niej.
- Możesz iść - bez słowa to zrobiłam. Tak jak wcześniej moja siostra wyszłam z domu tylko postanowiłam oszczędzić drzwi.
Musiałam to wszystko przemyśleć. Nie sądzę żeby Amy miała rację. Rodzice zawsze się nami przejmowali. Chociaż... Mną się przejmowali. Tak... Ją często pomijali. Zawsze uznawali, że jest zbyt cicha żeby wpaść w kłopoty. Zwykle gdy przychodziłyśmy do domu była masa pytań, ale kierowana do mnie. Jeżeli ją o coś pytali to o mnie. Nigdy się tym nie przejmowała. Chociaż... Raz było coś, że gdy wróciłyśmy do domu, a oni zalali mnie falą pytań, a ją zlali, była tak rozżalona, że zaczęła płakać i pobiegła do siebie do pokoju. Nie wiem tylko czemu. Nie mam bladego pojęcia co się tego dnia wydarzyło w szkole, bo cały dzień byłam na próbach do przedstawienia. Od tego dnia Amy... Była inna. Nigdy nie grała już w piłkę i przez bardzo długi okres nie oglądała meczy przez co dużo ją ominęło.
Nagle poczułam jak na kogoś wpadam. Nie było to tak sile żebym upadła, ale przyznam, że lekko się zachwiała. Już miałam zbluzgać tę osobę żeby patrzyła jak chodzi, ale gdy podniosłam głowę zobaczyłam Charliego.
- Charlie?! Co ty... Gdzie Amy? - zapytałam zdziwiona. Myślałam, że poszła do niego.
- Za pewne w domu. Dzisiaj nie miała do mnie przyjść.
- Nie... Ona... Wyszła dość wkurzona jakąś dłuższą chwilę temu. Myślałam, że jest u Ciebie.
- Do mnie na pewno nie poszła, bo nikogo nie ma w domu.
- Matko... - zaczęłam się denerwować. Jakby między nami nie było to jednak moja siostra i się o nią martwię. Blondyn złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
- Nic jej nie będzie. Umie o siebie zadbać. Poza tym znajdziemy ją - powiem, że o dziwo mnie uspokoił. Nie wiem jak mu się to udało. Wzięłam głęboki wdech. - Lepiej?
- Tak, dziękuję.
- Podziękujesz jak już ją znajdziemy - ruszyliśmy się w końcu z miejsca i zaczęliśmy jej szukać.
Amy
Gdy wyszłam z domu nie wiedziałam co mam zrobić. Powiedziałam im wszystko co czuję i myślę. Jestem jednocześnie zdołowana i wściekła. Najchętniej bym usiadła i zaczęła płakać. Nie! To później. Najpierw trzeba się oddalić.
Pierwsze miejsce jakie mi przyszło do głowy to centrum. Może i Port Talbot nie jest super wielkim miastem, ale w centrum jest zawsze sporo ludzi. Zdaję sobie sprawę, że niedługo będzie się ściemniać, ale miałam to gdzieś. W centrum zawsze jest jasno więc nic mi raczej nie będzie, a nawet gdyby to jak zwykle wszyscy to oleją i zajmą się Emy. Mam już tego szczerze dość. Jeszcze troszeczkę i wyjadę stąd w cholerę. Urwę z nimi kontakt i będę sama. O tak. Wizja idealna. Ja sama, gdzieś we wschodniej Europie w otoczeniu książek.
Nawet nie ogarnęłam kiedy doszłam do centrum. Zawsze myślałam, że jestem troszeczkę wolniejsza no, ale często żyje się w błędzie. Tak jak myślałam było dość tłoczno. Ludzie wchodzili i wychodzili z budynków, przechodzili przez ulice, oglądali występujących ludzi i takie tam. Kurde. Naprawdę nie spodziewałam się takiego bum w tym mieście. Pewnie to tylko przez fakt wakacji.
Zlokalizowałam sobie idealne miejsce. Ławka stojąca bardziej w cieniu, w miarę mało rzucającym się w oczy miejscu. Idealnie... Usiadłam wygodnie na ławce, nogi podciągnęłam pod samą głowę i objęłam je moimi patykami, w sensie rękami. Chciałam płakać. Najchętniej bym to zrobiła, ale po prostu nie mogłam. Nawet nie wiem czemu. Jakbym w głowie miała jakąś dziwną blokadę, której nie byłam w stanie pokonać.
- Amy? Co ty tu robisz? - usłyszałam znajomy głos. Szybko podniosłam głowę i zobaczyłam Leo. To nie był przypadkiem fan piłki nożnej? Na pewno jest jakiś mecz.
- Siedzę. Nie widać?
- No widać, ale jest późno. Powinnaś być w domu.
- Odwal się co? Nie chcę być w domu rozumiesz?
- Ej. Ok. Spokojnie. Rozumiem - usiadł koło mnie. Czy on serio liczy, że go polubię?
- Możesz sobie iść? Chcę być sama.
- To masz problem, bo ja się stąd nigdzie nie wybieram.
- Jesteś gorszy niż moja mama i Emy.
- A więc to o nie chodzi?
- Nie mam zamiaru Ci się żalić.
- Co mam zrobić żebyś przekonała się, że nie jestem tak złym człowiekiem jak myślisz?
- Nic. Nie mam Cię za ultra złego człowieka. Po prostu męczysz mnie gdy chcę być sama.
- Nie męczę acz pilnuję żeby nikt Ci nic nie zrobił.
- Czemu wy wszyscy macie mnie za małe dziecko? Ok żyję trochę w innym świecie, ale umiem o siebie zadbać także w tym. Dziękuję więc za opiekę, ale obejdzie się - wstałam. Już byłam kawałeczek od ławki, ale on złapał mnie za rękę i przyciągnął bardzo blisko siebie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Nie widziałam siebie co prawda, ale czułam jak na mojej twarzy pojawia się panika.
- Nie traktuję Cię jak dziecko dotarło? Jak mówię, że się martwię to się martwię więc lepiej przyswój to - kiwnęłam przerażona głową. - No. A teraz Cię odprowadzę i guzik mnie interesuje czy chcesz być w domu czy nie - chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę domu.
Miałam wrażenie, że za raz stracę przytomność. Wiedziałam, że jest z nim coś nie tak, ale żeby aż tak?! Nie rozumiem czemu się mnie uczepił. Gdyby do Emy to bym zrozumiała, bo w końcu mają ze sobą kontakt całodobowy, ale ja? Przecież jak do nas przychodzi ja zamykam się w pokoju. Powiem więcej. Ja się z nim nawet nie witam! Co mu do mnie skoro ma Emy.
Gdy odeszliśmy od centrum jego uścisk stał się jeszcze silniejszy. Zaczęła mnie już boleć ręka więc próbowałam ją wyrwać. Niestety na darmo. Jeszcze kilka lat temu zrobiłabym to bez problemu, ale teraz gdy spędzam całe dnie z nosem w książkach jest to raczej ciężkie.
- Przestań albo pożałujesz - warknął, a ja od razu skuliłam się. Nienawidzę go. Jest zdecydowanie najgorszym człowiekiem jakiego spotkałam. Ci z Londynu byli dużo lepsi. Chcę tam wrócić. Tak. Zdecydowanie. Wrócę tam. Sama. Zadekuję się w akademiku.
- Puść mnie.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo nie chcę żebyś mnie trzymał.
- Gdybym zwracał uwagę na to co ktoś chce nigdy nie pocałowałbym Twojej siostry. Więc uważaj sobie, bo nie wiesz do czego jestem zdolny.
- Nienawidzę Cię. Rozumiesz?
- Jakoś średnio mnie to interesuje. Zawsze dostaję to czego chcę - po tym tekście wolałam się już zamknąć. Chciałam mu odpowiedzieć, ale zachowanie milczenia było najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić. Chcę do domu. Tak bardzo chcę do domu.
- Amy! - usłyszałam krzyk z naprzeciwka. Podniosłam głowę i zobaczyłam Charliego i Emy. Cieszę się, że ich widzę. Nawet Emy. Gdy byli jakieś dwa metry od nas, Leondre puścił moją dłoń, a ja szybko pobiegłam do mojego przyjaciela i się w niego wtuliłam. - Wszystko dobrze. Nic Ci nie będzie - mówił do mojego ucha próbując mnie uspokoić.
~***~
Witam was gwiazdeczki w ostatnim rozdziale jaki mam napisany! Podoba się? Mi tak trochę. Najlepsza część jest zdecydowanie z Leło złolem xD I to spotkanie. Widzie to? Charliełeł i Leło się spotkali? Jak myślicie poleje się krew? Ja to osobiście rozważam, ale wiecie. Zobaczy się jeszcze xD Kumaci i ogarnięci mogą wyczuć to groźbę nadchodzącego zła. Amy wybuchnęła i powiedziała mamie i Emy co myśli i czuje. Dowiadujemy się też, że Emy zawsze była w centrum uwagi, a Amy pomijali. Pojawia się też wspominka o tym dniu. Dalej nie wiem co się tm dokładnie wydarzyło, ale coś na pewno kiedyś wymyślę xD Na rozdział następny sobie poczekacie, bo mam tylko jedno, czy tam dwa zdania. W dodatku te, które kończą ten rozdział xD Dziewczyny wraz z rodzicami poznały sąsiadów. Ci spostrzegawczy co zobaczyli, że Bale to nazwisko Garth'a Bale'a mogli sobie coś pomyśleć, ale ugaszę wasz zapał. Po prostu pisząc ten rozdział oglądałam jakiś mecz Realu i Bale akurat strzelił gola. Innego powiązania to nie ma. Bynajmniej nie planuję obecnie żeby miało xD I tu już zaczyna robić się dla was ciekawie. Możecie snuć teorie spiskowe i zawsze jest opcja, że któraś mi się spodoba i że jej użyję xD Dobra. Nie będę już się więcej rozpisywać, bo sama czuję, że przynudzam.
A piosenka na dziś to...
Bravo ja!
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza
Hej, hej, hej.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jestem już punktualnie! XDXD
No ta kłótnia Amy, Emy i ich mamy. W sumie wcale się nie dziwię Amy, że tak zareagowała. Miała prawo. Czasem nawet sama tak robię, ale ciii, nikt nie może się dowiedzieć XD
No i sobie polazła do tego centrum, a ten głupek się do niej uczepił! On na razie jest zouły, chociaż udaje miłego i ja sobie nie życzę żeby w najbliższym czasie zbliżał się do Niej! Wgl do obydwu XD
I cieszę się, że Charliłeł jest takim dobrym przyjacielem.
A to że spotkali sie razem z Leło, na jednej ulicy, kilka metrów od siebie zwiastuje tylko jedno: MORDOBICIE! xdxd
Chociaż może ich oszczędzisz i w miarę przyzwoicie przy dziewczynach się zachowają XD Ja mam nadzieje XD
Czekam na nexta,
Mery xx
Jak mówiłam mordobicie rozważam i znając mnie dojdzie do niego xD Ta.. Do Emy to się on może i zbliży, ale pamiętasz co on ma zrobić naszej Amy xD Nie dość, że się uczepił to się jeszcze głąb rządzi xD Gdyby dowalił się tak do Emy ta by mu po prostu wpierniczyła i już xD Ale no Amy nie ma tak łatwo xD Mi się o dziwo o kłótni pisało bardzo dobrze więc pewnie będzie ich więcej :D
UsuńNo ja wiedziałam że tych dwoje głupków się pobiją najprawdopodobniej XD
UsuńJa pamiętam wszystko, moja pamięć wiesz, ma sie bardzo dobrze XD Powiedzmy.. XD
No bo kłótnie się najlepiej pisze XD
Hej hej :D Mamy kolejny rozdział xD Szczerze... Jest beznadziejny -.- Żarcik xD Nie śmieszny?.. Wiem xD Tak na poważnie rozdział jest cud malina *.* (albo miód malina? xD) Amy się buntuje xD Jej :
OdpowiedzUsuńD To lubię :D A nasi chłopcy mogą się zobaczyć :D Plisska zrób ich rozmowę xD Krew nie musi się polać, ale niech ktoś dostanie w mordę xd Pliss, to będzie ciekawe :D To chyba na tyle z mego dennego komentarza xD Życzę weny, pozdrawiam, kocham i czekam na następny rozdział :*
Ktoś musi dostać w mordę. Przecież oni to zażyli wrogowie xD Gdyby któryś nie oberwał nie byłabym sobą xD Z rozmową to nie będzie miało wiele wspólnego ale ciii. I tak. Buncik czasem wszystkim jest potrzebny xD
UsuńDobra ten rozdział mnie mega zaskoczył. Nie przypuszczałam, że wydarzy się tyle rzeczy. No cóż i tak rozdział jest rewelacyjny. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że Amy i Charlie będą razem, ale z drugiej strony mam wrażenie, że to co Leo jej powiedział, że dostaje to czego chce wydaje się takie trochę groźne, ale dobra. Jakoś bardzo mnie ciekawi jakby wyglądała rozmowa chłopaków i fajnie by było gdyby coś takiego się pojawiło. A teraz życzę dalszej weny. Pozdrawiam i czekam na nexta. Aneta ;**
OdpowiedzUsuńJa tam shipuje Amy i Charliego oraz Leo i Emy xx
Usuńa rozdział genialny :D
Ich wymiana zdań z rozmową wiele wspólnego nie będzie miała więc cudów się nie spodziewajcie. Ten rozdział miał zaskakiwać więc cieszę się, że to zrobił :D Ja się o parach dalej nie wypowiadam. To byłby aż za duży spoiler xD I wierz mi. Nawet nie wiesz jak groźne były słowa Leło xD
UsuńJuż się zaczynam trochę bać co będzie w następnym xD, ale mam nadzieję, że znowu będę zaskoczona.
UsuńBój się bój. Mój mózg lubi wracać do pisania w wielkim stylu xD
UsuńPrzybywam! Po puerwsze chcę się spytać czy pamiętasz jak Ci mówiłam, że Emy bydzie z Leo, a Amy z Charlie'm? Teraz widzę, że może być inaczej xD Sąsiad o nazwisku Watson... Czyżby Emma Watson? :3 xD Wiesz co? Boję się kolejnego rozdziału xD Szacunek dla Amy! :3 Leło to zuo wcielone!!!!!! Charlieł taki słodki :3 Zaraziłaś mnie słowem 'CharlieŁ' xD To 'idealne' miejsce w centrum chyba nie było takie idealne xD CIEKAWOŚĆ MNIE ZŻERA O TYM CO SIĘ WTEDY STAŁO Z AMY I PIŁKĄ!!! Emy myśli, że życie jest takie idealne jak się tylko po imprezach biega? Oj dziewczyno nie wiesz nic o życiu xD Ej no jak czytam to mam więcej do napisania, a jak już piszę to mi ubywa xD Poleje się krew. Czuję to. A siostry będą pewnie chciały ich jakoś rozdzielić. Albo. Amy poleci do Charlsa. A Emy do Leła. I Ich odciągną. Albo. Zignorują to. I same zaczną się kłócić.
OdpowiedzUsuń#MojeChoreTeorie
Weny weny weny weny weny!!! Do nexta! Besos <3
Nie nie Emma Watson xD Nie przepadam za nią xD Wszystkie nazwiska są przypadkiem. Czemu się boisz? Najwyżej poleje się troszeczkę krwi. To przecież nie tragedia xD I cieszę się że zaraziłam Cię Charliełełem xD Jestem dumna z mojego tworu xD No miejsce za idealne nie było, ale jej się tak wydawało. Na wyjaśnienie tamtego dnia trzeba poczekać. Amy nie jest ufna i trochę zajmie komukolwiek wyciągnięcie z niej informacji co wtedy było xD No wiesz. Emy to Emy. Tego nie ogarniesz xD Jak podczas czytania masz więcej do napisania to co chwila zapisuj gdzieś to co masz napisać i później złóż to do kupy xD Polecam bo i ja czasem tak robię xD Wizję tego co na początku następnego będzie mam, ale żeby cokolwiek z siebie wycisnąć... Nie wiem kiedy to się stanie więc wiesz xD Odnośnie par jak mówiłam nie wypowiadam się, bo to zbyt duży spoiler xD Jak chcesz możesz zapytać w zakładce zapytaj bohatera co kto o kim myśli xD Oni prawdę Ci powiedzą xD
UsuńNie wiem ile to dla Ciebie troszeczkę krwi xD Czyli jeszcze trochę se poczekam zanim się dowiemy co z Amy :3 xD Masz rację Emy nie ogarnę xD Wiesz co, teraz będę se to na prawdę zapisywać xD Aj tam spojler, nikomu nie wygadam xD Zaraz się ich spytam xD I duuuuuuuużo weny xD <3
UsuńU mnie troszeczkę wygląda różnie w zależności od mojego humoru xD I nie ma. Nie powiem xD Do tego trzeba dojść z czasem opowiadania xD
UsuńJakaś szansa na kontakt z tobą?
OdpowiedzUsuńSnapchat, twitter (ale go chyba nie podawałam), ask (też muszę podać), mail, instagram oraz w zakładce o mnie jest podane moje imię z nazwiskiem i można znaleźć mnie na fb z avatarem w postaci brzozy :)
UsuńGdzie znajdę maila? Bardzo zależy żeby napisać do ciebie na priv.
UsuńJest w gadżecie tu jestem, ale żeby było szybciej po prostu Ci go podam: asiajrossa@wp.pl
UsuńTego używam bardzo regularnie i potrafię sprawdzać kilka razy dziennie.
Super rozdział, dawno nie czytałam tutaj i to jest mój błąd. A jeśli będziesz miała czas i chęć to zapraszam na mój blog
OdpowiedzUsuńmoja-przyjaciolka-na-zawsze.blogspot.com
Nie no ... kurczę ten rodział był wiele niespodzianek. Ale wiesz co ? to dobrze, przynajmniej nie mogę narzekać na nudę. Jedynie mogę narzekać, że chcę już next , więc spełnij moje marzenie na ten moment i daj mi szybciutko next 😂❤❤❤
OdpowiedzUsuń