Rozdział dedykuję mojemu ukochanemu Przerażającemu Anonimkowi <3 Dziękuję za wczoraj kochana <3 Dedykuję go także Natalii mojej za tak piękny czas spędzony przy jej blogu <3 I mojej Alekś (oj ja nie dobra. Może mi głowy nie urwie xD) za to, że ostatnio mi pomogła i za te głupawki...
Kocham was laski <3
Ludzie często robią coś czego się nie spodziewamy...
- Halo?
- Hej Angel. Tu Leo.
- Hej.
- Bo zapomniałem Cię o coś w szkole zapytać.
- Co jest?
- Bo tak się składa, że jutro mam urodziny i mama robi coś tam. Może... Wpadła byś?
- Em... Nie wiem.
- Proszę.
- Leo nie naciskaj. Postaram się przyjść, ale nie mogę tego obiecać.
- Angel...
- Wszystko zależy od tego czy moi rodzice się zgodzą, a to raczej mało prawdopodobne.
- Ale obiecaj, że z nimi porozmawiasz.
- To mogę obiecać.
- Super. To... Do jutra.
- Tak. Do jutra - odpowiedziałam z uśmiechem i rozłączyłam się. Ja w to po prostu nie wierzę. I chyba nie uwierzę. Czym niby sobie zasłużyłam? Nie dość, że ich poznałam to jeszcze mam szanse się z nimi zaprzyjaźnić. Niestety prawda jest taka, że gdy rodzice się dowiedzą będę zmuszona się od nich odizolować albo oni to zrobią, bo raczej wątpię żeby zaakceptowali, że przyjaźnię się z kimś sławnym. Cóż... Taki jest mój los. Marny los i nic z tym nie zrobię. Albo po prostu nie powiem im o tym. Nie... To nie przejdzie. Jeżeli chcę iść na jego urodziny muszę im o tym powiedzieć. Nie zauważyłam nawet kiedy doszłam do domu. Zdziwiło mnie, że drzwi były otwarte. Ok jak wychodziłam Jess była w domu, ale ona zawsze zamyka drzwi. Niepewnie weszłam do domu. Zdjęłam buty, a następnie skierowałam się do salonu. Doznałam szoku. Była tam moja mama. O cholera...
- Dzień dobry - przywitałam się z nią
- Dzień dobry. Mogę wiedzieć gdzie byłaś? Od kilku godzin powinnaś być w domu, a gdy ja przychodzę Ciebie nie ma.
- Przepraszam - podeszłam bliżej i spuściłam głowę. - Poznałam w szkole koleżankę i prosiła mnie o pomoc.
- W czym?
- Jutro idzie na urodziny naszego przyjaciela - znowu to słowo... - Prosiła żebym pomogła jej wybrać sukienkę.
- I przez coś tak błahego wyszłaś z domu bez pozwolenia?
- Tak. Musiała jakąś kupić, bo żadnej nie miała.
- To ile ona ma lat, że żadnej nie miała?
- 16.
- Nie dość, że namawia Cię do wychodzenia z domu bez pozwolenia, to jest rok starsza i jest jakąś wariatką! Ściągnie Cię na złą drogę!
- Nie ściągnie.
- Śmiesz pyskować?
- Nie - zaczęłam się bać. - Po prostu ma wzorowe zachowanie i jest bardzo dobrą uczennicą - cóż... Tylko kłamstwo może mnie obronić. Znaczy chyba kłamstwo, bo nie wiem jak jest naprawdę.
- Jesteś na tyle głupia żeby wierzyć w to co Ci powiedziała?
- Nie powiedziała mi tego ona tylko nauczyciele. Wiesz, że zależy mi na znajomych na poziomie.
- To nie zmienia faktu, że namówiła Cię do wyjścia bez pozwolenia.
- To nie jej wina tylko moja. Zadzwoniła i zapytała czy mogę jej pomóc i wytłumaczyła przy tym o co chodzi. Zgodziłam się nie pytając o zgodę. Naprawdę żałuję - spojrzałam na nią, a w oczach miałam łzy przerażenia.
- Dobrze. Wierzę Ci, ale nie mów tego lepiej ojcu - po raz pierwszy widziałam jak się do mnie uśmiecha. Nie pewnie odwzajemniłam ten gest. - A teraz pokaż co kupiłaś.
- Ja? Nic nie kupowałam. Ona potrzebowała nowej sukienki ja wszystko mam.
- Ale przecież na taką okazję można kupić sobie coś.
- I tak przecież nie pójdę.
- Nie zaprosił Cię?
- Zaprosił tylko nie mogę pójść.
- A pytałaś?
- Nie.
- To skąd wiesz, że nie możesz? - zaśmiała się.
- Mogę iść?
- Czemu nie. Powinnaś odpocząć i się zabawić. Tylko rozsądnie.
- Dziękuję - powiedziałam szczęśliwa i ją przytuliłam. Oddała uścisk.
- Tylko nie wracaj wieczorem do domu. Wiesz jaki jest ojciec. Wyjdę razem z Tobą i odwiedzę moją siostrę. Wyjdziesz wcześniej i przygotujesz się u tej przyjaciółki. Może tak być?
- Pewnie - odpowiedziałam ze łzami w oczach. Po raz pierwszy od lat płakałam nie ze smutku tylko ze szczęścia.
~***~
Dzień później
Godzina 16:00
Właśnie czekam na Angel. Mówiła, że przyjdzie i wtedy się ogarniemy także na nią czekam. Za 2 godziny zaczyna się "wydarzenie". Czy się cieszę? Nie do końca. Niby fajnie będzie tam być, ale z drugiej strony sukienka. Jest piękna, ale to nie zmienia faktu, że jest sukienką, a ja ich nienawidzę. Jak wytrzymam tam godzinę to będzie dobrze. Nawet bardzo dobrze. Poza tym nienawidzę zbiorowisk ludności. Jestem w pokoju mojego chłopaka. Siedzę tam sama. Chciałam być sama. Chciałam wszystko przemyśleć, ale nie wyszło. Usłyszałam jak ktoś wchodzi. Była to Angel.
- Hej. Przepraszam, że tak długo, ale chciałam się przejść.
- Cześć. Nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niej i zaczęłyśmy przygotowania...
Godzina 17:30
Właśnie skończyłam układać brunetce włosy. Mi zrobiła to jakieś 15 minut temu. Zrobiłam jej jakiś wymyślny fryz, który akurat wpadł mi do głowy. Nawet nie wiem skąd umiem robić takie coś.
Do tego przyszykowała sobie czarną sukienkę, ramiączka (?) były na ramionach, a przy dekolcie było lekkie wcięcie (od autorki: mówiłam, że się nie znam). Cała była pokryta koronką. Miała do tego ciemne buty ze srebrnymi kwadracikami (od autorki: dalej się nie znam i już raczej nie poznam). Zrobiła sobie do tego bardzo delikatny makijaż. Wyglądała cudownie. Szczerze z chęcią i czystym sercem oddałabym ją do Hollywood prosto na jakiś czerwony dywan czy coś w tym stylu. Z tego co od niej słyszałam też wyglądałam pięknie. Nie zaprzeczę, że fryzurę miałam ładną.
- Dzień dobry - przywitałam się z nią
- Dzień dobry. Mogę wiedzieć gdzie byłaś? Od kilku godzin powinnaś być w domu, a gdy ja przychodzę Ciebie nie ma.
- Przepraszam - podeszłam bliżej i spuściłam głowę. - Poznałam w szkole koleżankę i prosiła mnie o pomoc.
- W czym?
- Jutro idzie na urodziny naszego przyjaciela - znowu to słowo... - Prosiła żebym pomogła jej wybrać sukienkę.
- I przez coś tak błahego wyszłaś z domu bez pozwolenia?
- Tak. Musiała jakąś kupić, bo żadnej nie miała.
- To ile ona ma lat, że żadnej nie miała?
- 16.
- Nie dość, że namawia Cię do wychodzenia z domu bez pozwolenia, to jest rok starsza i jest jakąś wariatką! Ściągnie Cię na złą drogę!
- Nie ściągnie.
- Śmiesz pyskować?
- Nie - zaczęłam się bać. - Po prostu ma wzorowe zachowanie i jest bardzo dobrą uczennicą - cóż... Tylko kłamstwo może mnie obronić. Znaczy chyba kłamstwo, bo nie wiem jak jest naprawdę.
- Jesteś na tyle głupia żeby wierzyć w to co Ci powiedziała?
- Nie powiedziała mi tego ona tylko nauczyciele. Wiesz, że zależy mi na znajomych na poziomie.
- To nie zmienia faktu, że namówiła Cię do wyjścia bez pozwolenia.
- To nie jej wina tylko moja. Zadzwoniła i zapytała czy mogę jej pomóc i wytłumaczyła przy tym o co chodzi. Zgodziłam się nie pytając o zgodę. Naprawdę żałuję - spojrzałam na nią, a w oczach miałam łzy przerażenia.
- Dobrze. Wierzę Ci, ale nie mów tego lepiej ojcu - po raz pierwszy widziałam jak się do mnie uśmiecha. Nie pewnie odwzajemniłam ten gest. - A teraz pokaż co kupiłaś.
- Ja? Nic nie kupowałam. Ona potrzebowała nowej sukienki ja wszystko mam.
- Ale przecież na taką okazję można kupić sobie coś.
- I tak przecież nie pójdę.
- Nie zaprosił Cię?
- Zaprosił tylko nie mogę pójść.
- A pytałaś?
- Nie.
- To skąd wiesz, że nie możesz? - zaśmiała się.
- Mogę iść?
- Czemu nie. Powinnaś odpocząć i się zabawić. Tylko rozsądnie.
- Dziękuję - powiedziałam szczęśliwa i ją przytuliłam. Oddała uścisk.
- Tylko nie wracaj wieczorem do domu. Wiesz jaki jest ojciec. Wyjdę razem z Tobą i odwiedzę moją siostrę. Wyjdziesz wcześniej i przygotujesz się u tej przyjaciółki. Może tak być?
- Pewnie - odpowiedziałam ze łzami w oczach. Po raz pierwszy od lat płakałam nie ze smutku tylko ze szczęścia.
~***~
Dzień później
Godzina 16:00
Właśnie czekam na Angel. Mówiła, że przyjdzie i wtedy się ogarniemy także na nią czekam. Za 2 godziny zaczyna się "wydarzenie". Czy się cieszę? Nie do końca. Niby fajnie będzie tam być, ale z drugiej strony sukienka. Jest piękna, ale to nie zmienia faktu, że jest sukienką, a ja ich nienawidzę. Jak wytrzymam tam godzinę to będzie dobrze. Nawet bardzo dobrze. Poza tym nienawidzę zbiorowisk ludności. Jestem w pokoju mojego chłopaka. Siedzę tam sama. Chciałam być sama. Chciałam wszystko przemyśleć, ale nie wyszło. Usłyszałam jak ktoś wchodzi. Była to Angel.
- Hej. Przepraszam, że tak długo, ale chciałam się przejść.
- Cześć. Nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niej i zaczęłyśmy przygotowania...
Godzina 17:30
Właśnie skończyłam układać brunetce włosy. Mi zrobiła to jakieś 15 minut temu. Zrobiłam jej jakiś wymyślny fryz, który akurat wpadł mi do głowy. Nawet nie wiem skąd umiem robić takie coś.
Do tego przyszykowała sobie czarną sukienkę, ramiączka (?) były na ramionach, a przy dekolcie było lekkie wcięcie (od autorki: mówiłam, że się nie znam). Cała była pokryta koronką. Miała do tego ciemne buty ze srebrnymi kwadracikami (od autorki: dalej się nie znam i już raczej nie poznam). Zrobiła sobie do tego bardzo delikatny makijaż. Wyglądała cudownie. Szczerze z chęcią i czystym sercem oddałabym ją do Hollywood prosto na jakiś czerwony dywan czy coś w tym stylu. Z tego co od niej słyszałam też wyglądałam pięknie. Nie zaprzeczę, że fryzurę miałam ładną.
Co do reszty... Były ładne, ale przed tym gdy ja się w to ubrałam. Prawda jest taka, że mój wygląd psuje wszystko. Zwłaszcza nogi, a właściwie dwa patyki pełne blizn.
- Dziewczyny ruszcie się w końcu, bo się spóźnimy! - usłyszałyśmy wrzaski blondyna z dołu. Wzięłam swoją torebkę, włożyłam do niej telefon i jeszcze kilka pierdołów po czym wyszłam z pokoju wraz z Angel. Ona szła pierwsza. Gdy ja doszłam do schodów ona już była na dole. Zaczęłam powoli schodzić. Spokojnie Alex. Lewa, prawa, lewa, prawa... Dobra to jednak nie jest tak proste. Gdy już byłam przy końcu potknęłam się. Byłam w stu procentach przygotowana, że jebnę na ziemię, ale tak się nie stało. Charlie mnie złapał. Pomógł mi wstać. Chwycił moją rękę i odszedł krok w tył. - Angel?
- No?
- Gdzie jest moja Księżniczka i co jej małpo zrobiłaś?
- Dziękuję bardzo - odezwałam się lekko zirytowana.
- Oj żartuję - podszedł do mnie i mnie pocałował. -Wyglądasz przepięknie. Tylko nie zabij mi się w tych butach.
- Nie powinna się zabić - wtrąciła brunetka. - Jeszcze nie odnotowano przypadku śmierci od upadku w obcasach.
- Jakoś mnie to nie pociesza.
- Dobra. Nie ma czasu. Idziemy!
- Że na pieszo? W tym?! - krzyknęłam i wskazałam na mój strój.
- Tak! - odpowiedzieli.
- Po pierwsze, w sukience wyglądam jak klaun, po drugie w butach się połamię.
- Eh... - westchnął Charlie i wziął mnie na ręce. - Lepiej?
- Nie. Puść.
- Alex wolisz żebym Cię niósł czy na własnych nogach?
- Tak jest ok - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do sali, w której są organizowane urodziny Leo.
Godzina 18:00
Zdążyliśmy na styk. Na szczęście, bo nienawidzę się spóźniać. Przed budynkiem Charlie odstawił mnie na ziemię, a ja się zachwiałam. Chłopak pokręcił głową i objął mnie ręką w talii. Przez chwile poczułam się niepewnie, ale to szybko przeszło. Zbliżyliśmy się do drzwi wejściowych. W nich stali Leo i pani Victoria. Angel się trochę spięła i zestresowała. Będę musiała z nią poważnie porozmawiać. Gdy podeszliśmy do nich od razu przytuliłam chłopaka. Ten chyba nie ogarnął kim jestem i szczerze mówiąc nie dziwię się mu. Sama się nie poznaję.
- Hej... - przywitał się bardzo niepewnie. Gdy się odsunęłam walnęłam się z otwartej dłoni w czoło.
- To Alex ośle - powiedział do niego mój chłopak, a Leondre z wrażenia otworzył buzię. Całą trójką się zaśmialiśmy.
- Wiesz co? Myślałam, że się przyjaźnimy - zaczęłam udawać urażoną..
- Oj no weź - przytulił mnie na co się zaśmiałam się. - Wiesz, że Cię kocham siostra.
- Ja Ciebie też brat - spojrzałam na brunetkę. Stała zestresowana i nie wiedziała na czym zawiesić wzrok. Przerzuciłam wzrok na Charlie'go. Zrozumiał o co chodzi.
- Leo zajmij się Angelą. Pokaż jej wszystko i takie tam - powiedział blondyn i zanim ktoś zdążył się sprzeciwić zabrał mnie do środka.
~***~
Wiedziałem, że ona coś uknuje. Za długo ją znam żeby tego nie wiedzieć. Powinienem ją rozszarpać! Ale w sumie cieszę się. Będę mógł pobyć trochę z Angel. Prawdę mówiąc czuję się trochę nieswojo. Czemu? Obok mnie stoi moja mama i wszystkiemu się przygląda.
- Dzieciaki wchodźcie do środka - uśmiechnęła się, a ja wraz z brunetką wszedłem do budynku. Było dość głośno. Już zdążyłem się do tego przyzwyczaić, ale ona nie. Skrzywiła się na to wszystko.
- Za głośno? - spytałem.
- Trochę. Nie przywykłam do hałasu. U mnie w domu jest przeważnie bardzo cicho - odpowiedziała. Wziąłem ją za rękę i skierowałem się na drugi koniec sali gdyż tam były drzwi prowadzące na dwór. Wyszliśmy na zewnątrz. Dalej było głośno, ale nie aż tak. Poczułem, że się rozluźniła.
- Lepiej? - kiwnęła głową.
- Leo?
- Tak?
- Bo to trochę głupia sprawa zapraszałeś jakiegoś Luke'a?
- Nie. Znam tylko jednego i to właśnie dręczyciel Alex. A czemu?
- Mój kuzyn ma na imię Luke i szczerze mówiąc nie chcę go spotkać.
- Ale to nie TEN Luke?
- Nie wiem. Nie widziałam dręczyciela Alex to Ci nie powiem, ale raczej nie. Mój kuzyn to dobry człowiek. Nigdy by nikogo nie skrzywdził. Zawsze mnie wspierał gdy tego potrzebowałam. Znaczy... Dopóki nie wyjechał - w jej oczach pojawiły się łzy. Przytuliłem ją. Na początku chciała się odsunąć, ale w końcu oddała uścisk.
- Ja Cię nie zostawię.
- Nie obiecuj czegoś niemożliwego - puściłem ją i zrobiła krok w tył. - Spójrz prawdzie w oczy. Znamy się dopiero kilka dni. Ty jesteś sławny, masz tysiące fanek, a ja? Jestem po prostu zwyczajną nic nieznaczącą w świecie dziewczyną. Gdyby nie ty i Charlie mnie by już nie było. Wasza muzyka pomogła mi gdy zostałam sama. Nawet nie wiem co tu robię.
- Angel nic nie dzieje się bez przyczyny. Jesteś tu w jakimś celu - dzięki Alex! Zaczynam gadać jak ty... Ale to prawda. Ona ma jakiś cel. Chyba go nawet znam...
- Możemy zmienić temat?
- Pewnie - nastała cisza. Nie była zbyt przyjemna. Myśl Leo. - Poza naszymi piosenkami czego jeszcze słuchasz? - uśmiechnęła się.
- Wszystkiego co wpadnie mi w ucho. Od muzyki klasycznej przez muzykę klubową aż po metal.
- Serio?
- Tak. Głupotą jest ograniczanie się do jednego gatunku. Każdy jest wyjątkowy i na swój sposób piękny.
- Wiesz, że nigdy tak na to nie patrzyłem.
- Żałuj. Miałbyś dużo ciekawsze życie - zaśmiała się.
- A uważasz, że jest nudne?
- Nie! Twoje życie jest... Idealne...
- Idealne? Nie... Daleko mu do takiego.
- Leo. Jesteś sławny, masz fanów, podróżujesz, masz wspaniałych przyjaciół i rodzinę. Oddałabym wszystko żeby mieć Twoje życie.
- Oj Aniołku... Jak ty mało wiesz o mnie.
- Proszę nie mów tak do mnie.
- Dlaczego?
- To teks zarezerwowany dla mojego kuzyna.
- Rozumiem. Wracamy do środka?
- Musimy?
- Wypadałby. Ale nie martw się. Nie odstąpię Cię ani na krok - przez moje słowa na jej poliki wdarł się uroczy rumieniec. Pocałowałem jeden z nich, wziąłem ją za rękę i weszliśmy z powrotem na salę. Akurat leciała piosenka Sii - Chandelier Piano Version. Widziałem jak w oczach mojej towarzyszki zabłysły łzy. Nie rozumiem ludzi dlaczego biorą tę piosenkę za wolny kawałek. Mimo to zabrałem Angelę na środek sali objąłem i zacząłem kołysać się z nią w rytm muzyki. Słyszałem jak cichutko sobie podśpiewuje. Tańczyliśmy razem przez większość piosenek. Nagle usłyszałem początek piosenki BTR We Are. Rozejrzałem się za przyjacielem. Śmiał się. Spojrzałem na Angel.
- O co wam wszystkim chodzi?
- U nas w szkole na każdym balu czy innej imprezie to puszczają. Uczniowie wymyślili nawet do tego specjalny taniec - mrugnąłem do niej i odpowiednio ją złapałem. - Mam zamiar Cię go nauczyć.
~***~
- Nie! Charlie! Chcę usiąść! Zabiję się! - krzyknęła Alex. Pokręciłem głową i złożyłem na jej ustach szybki pocałunek.
- Przestań. Prędzej czy później będziesz zmuszona się go nauczyć.
- Wolę później.
- Oj no proszę...
- Dobra - odpowiedziała z niechęcią. Ułożyłem jedną dłoń na jej talii. Patrzyłem w jej piękne oczy z uśmiechem i czekałem aż zacznie się trochę szybsza część piosenki. Wtedy cała sala ruszała. Wyglądało to trochę robotycznie. Przy zwrocie "We are, we are" w refrenie wszyscy podnieśli swoje partnerki w górę i tak za każdym zwrotem. Przy pierwszym wersie drugiej zwrotki obróciłem Alex. Dla biernych obserwatorów musiało to wyglądać komicznie. Cała sala tańczy ten sam układ składający się z kilku nietrudnych kroków. Jednak dla starszych uczniów szkoły miał on znaczenie. Wymyśliliśmy go razem i jest dla nas ważny. Tak, tak. Ja i Leo byliśmy przy wymyślaniu go. W sumie wyglądało to dość zabawnie. Gdy piosenka już się skończyła na sale wjechał tort mojego przyjaciela. Podeszliśmy bliżej i zobaczyliśmy Leo robiącego maślane oczy do tortu. Obok nas stała Angel. Ja wraz z dziewczynami prawie jebnęliśmy ze śmiechu. Był w kształcie ogromnego słoika z nutellą. Nie wierzę... Ja go chyba na odwyk oddam i będę miał spokój...
Później
Koniec imprezy
Nareszcie koniec. Wszyscy już poszli. Zostaliśmy tylko ja, Leo i dziewczyny. Pomagamy pani Victorii coś tu ogarnąć. Było strasznie cicho. Zaczęło mnie to powoli męczyć. Wtedy wpadłem na pomysł. Podszedłem do mojej dziewczyny.
- Daj telefon - wyciągnąłem w jej stronę rękę.
- Po co?
- Jest za cicho, a ty masz fajną play listę.
- Skąd wiesz? - zapytała zdziwiona.
- Em... Jak kiedyś nie było Cię w pobliżu wziąłem Twój telefon i ją przejrzałem. No daj... - zrobiłem minę słodkiego kota.
- Weź go sobie. Jest w torebce - pocałowałem ją w policzek i podszedłem do miejsca, na którym siedziała. Wyjąłem z jej torby urządzenie i pobiegłem na scenę. Podpiąłem do niego głośniki. Wszedłem w spotify i kliknąłem play. Usłyszeliśmy pierwsze dźwięki piosenki z Camp Rock 2 What We Came Here For. Gdy zaczęły się słowa zeskoczyłem ze sceny i zacząłem śpiewać. Gdy zaczął się wokal dziewczyny pałeczkę przejęła Alex. Podszedłem do niej i wraz z nią zacząłem śpiewać. W refrenie dołączyła do nas Angel. Całkiem nieźle śpiewa. Niestety słyszeliśmy ją tylko gdy było coś do śpiewania razem. Wszyscy robiliśmy różne rzeczy w rytm muzyki. To się nazywa zabawa. Następnie usłyszeliśmy This Is Our Song również z Camp Rock 2. Przy pierwszych nutach tej piosenki w oczach blondynki pokazały się łzy. W tej piosence nawet Leo starał się śpiewać. Pamiętam, że Alex mówiła czemu zaczyna płakać gdy słyszy tę piosenkę. Kojarzy jej się z przyjaźnią i wspólną zabawą. Było jeszcze później kilka piosenek po angielsku gdy w końcu usłyszeliśmy coś po hiszpańsku, a mianowicie Bailando. Gdy słyszalny był już głos Enrique usłyszałem moją dziewczynę. Śpiewała bardzo wyraźnie i bez zająknięcia. Nie miałem pojęcia, że tak dobrze zna hiszpański. Gdyby nie miała na sobie tych butów na pewno zaczęłaby by tańczyć. Jednak przeliczyłem się. Gdy tylko zaczął się refren zaczęła tańczyć w rytm muzyki. Widać, że gdzieś widziała ten układ, bo nie wyglądała jakby wymyśliła go na poczekaniu. Zaczęła się zwrotka, a ona znów zaczęła sprzątać. Znów refren, a ona znów zaczęła tańczyć. Wyglądało to cudownie. Podszedłem do niej. Otworzyła oczy, a ja do niej mrugnąłem. Wtedy piosenka się skończyła, a jej twarz zrobiła się czerwona. Zaśmiałem się.
- Nie dość, że świetnie śpiewasz to jeszcze świetnie tańczysz - Leo i Angel zaczęli bić brawo. - Skąd znasz ten układ?
- Kiedyś gdzieś na ulicy go zobaczyłam i tak zapadł mi w pamięć. Byłam wtedy mała, a ludzie nie tańczyli do tej piosenki, ale miała podobną melodię i tak jakoś mi do Bailando pasowała.
- I racja, bo pasuje idealnie.
-Skończyliśmy sprzątać, trzeba wracać do domów - uśmiechnął się Leondre. W tym momencie Alex ziewnęła.
- Popieram - wziąłem dziewczynę na ręce. - Dobranoc wam. Do zobaczenia jutro. Może - zaśmiałem się i z moją Księżniczką na rękach opuściłem salę. Po chwili spacerku zasnęła...
~***~
Jestem! Jest też impreza na którą czekaliście! Leoś zaprosił Angel! Jej! Ale od razu mówię, że już niedługo tak fajnie nie będzie xD Ups spoiler xD Za spóźnienie przepraszam, ale poświęciłam chwilę na wspominki. Nie... Wcale to nie była godzina xD Tak... Znowu opisywałam tańce i śpiewy... No co? Nie moja wina, że je lubię... Coś nie mam weny na notkę. Piszcie w komentarzach co sądzicie :) Nie wiem czy już mówiłam, czy nie ale jakiś czas temu pojawił się grafik rozdziałów. Możecie mi napisać, czy nie chcielibyście przedłużenia maratonu. To znaczy... Chcecie żebym rozdział z 16.04 przeniosła na 17.04? Wtedy tak jakby maraton przedłuży się od niedzieli do środy, a nie od poniedziałku do środy :) No. To chyba najkrótsza notka jaką stworzyłam, ale... Eh... Coś mam ostatnio blokadę na wszystko :/ Mam nadzieję, że się podobał, bo mi tak całkiem całkiem. I ten gif <3
Do następnego!
Papa!
Asia Ari <3
Nie mogłam się zdecydować jaką piosenkę wam dać piosenkę więc będą dwie wspomniane w rozdziale :)
Super ❤
OdpowiedzUsuńNo to niech pomyśle o czym ci tu napisać mam już więcej no to ja osobiście wolę żebyś marton był od niedzieli do środy i notka nie jest krótka w porównaniu z moją z prologu no i mama Angel nie jest taka zła jak ją sobie wyobrażałam rozdział fajny gdzie fajny genialny jest no ja osobiście nie lubię imprez ale wymyślałaś to dość znośnie jej jak możesz niscyc szczęścia nie znam cię i wiem że wolisz jak jest psychopatycznie i ogólnie źle ale przeżyje to no i ten teks Charliego zaczytuję trochę w połowie bo nie pamiętam dokładnie"no nie wierze ja go chyba na odwyk odam"cały czas cofałam to tego tekstu no i go sobie gdzieś napisałam nie wiem czemu ale to wiesz że jestem dziwna i takie tam powiem ci że w całym twoim blogu ta scena po imprezie jak oni zaczęli śpiewać to jest chyba moją ulubioną no nie będę się za bardzo rozpisywać jak to robią zazwyczaj no ale jest komentarz a to najważniejsze no to besos
OdpowiedzUsuńCześć. Pisze do ciebie przerażający anonimek. Dziękuję za dedyka skarbie. Alex tańczy? Nie wiedziałam. I myślałam, że ktoś w tym rozdziale spadnie ze schodów i szpital. Dobrze, że tak się nie stało. I ten tort Leo, jest mega. Leo na odwyk xD
OdpowiedzUsuńTo ja już kończę i napiszę jeszcze dzisiaj, tak jak mówiłam.
Wyżej podpisany przerażający anonimek ❤
Świetny jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! O mój Boże, jak ja czekałam na ta imprezę... No, i się doczekałam! Ach, ta Alex... Jak można w wieku 16 lat nie umieć chodzić na szpilkach?! Wybacz mi reakcję, ale jestem osobą uzależnioną od spódniczek, sukienek i szpilek ;) No, ale wracając, to naprawdę świetnie. Nie wiedziałam, że Alex potrafi tańczyć - to chyba jakaś nowość. A tort Leo... - jak ja mu zazdroszczę :( Tak, Lijo i Ejndżel niedługo będą razem. YEAH! No, to ja kończę, uczyć się idę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
~Huncwotka
O jestem
OdpowiedzUsuńDzięki za dedyka *.*
Zastanowię się jeszcze, czy nie urwać ci głowy :)
XDDDD
To tak:
Między Alex, a Charlie'm tak mega słodko <3 a ona umie tańczyć:o
Nie spodziewałam się :))
Ej ja myślałam, że jakaś tragedia się zdarzy na tej imprezie, bez jaj xD
A Leo i Angel? Ciągnie ich do siebie 8)
Coraz bardziej się przełamują... I za chwilkę będą razem hehehe xD
Ja to wiem xD
Ogólnie to zajebisty rozdział!
Mega świetny *-*
Czekam z niecierpliwością na nexta <3
A za tą pomoc wspomniana w dedykacji, nie masz za co dziękować. Pamiętaj, że zawsze jestem i służę pomocą oraz radą! Głupawki naj XDD
Pozdrawiam xxx
~Etoilune xx
Super rozdział, mam nadzieje ze cos zaiskrzy miedzy Leo i Angel 😏 czekam na next i zapraszam do mnie: longer-bam.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHeja to ja i opuźnienia to moja wina!
OdpowiedzUsuńKCKCKCKCKCKCKCKCKCKKC!
Rozdział jak zawsze cudowny ♥♥
Nie wiem co pisać....
Czuje się jak gówno i mam jeszcze moje komy pod epilogiam do ogarnięcia więc PA!
I pamiętaj KOCAM CIE BARDZO BARDZO MOCNO I JESTEŚ NAJLESIEJSZA NA ŚWIECIE!!!!
Superrr! Ja bardzo lubię jak śpiewają i tańczą. To są moje klimaty ♥ czekam na next. Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńGW :*
Cudeńko *.*
OdpowiedzUsuńPS sorka ze tylko tyle ale jestem (tak, teraz.na wf)
Nowa ! Nowa ! Tak to ja ! 😂😂😂😂 Jak pewnie już zauważyłaś (hahaha) jestem na Twoim blogu 'nowa!' 😂 iiii...(te wewnętrzne werble 😂) iii jestem pod ogromnym wrażeniem 😱 masz niesamowity talent do pisania 😍 Twoje opowiadanie jest przepiękne 💕💕 zakochałam się 💕 (zresztą jak w wielu już blogach 😍👌😂) Chcę tylko byś wiedziała, że ten blog już trafia do moich zakładek 😂😍👌 i no czekam na dalszy ciąg 💕💕💕
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie http://barsandmelodymyfanfiction.blogspot.com
świetny!!! jak Ci się nudzi to wbijaj do mnie zawszenaswieciektosnakogosczeka.blogspot.cm
OdpowiedzUsuńJej, świetny rozdział! Leo i Angel takie słodkie. Alex na tańczyła na obcasach?! Nie wierzę! Nie mam weny na pisanie komentarza. Wybacz... Tak czy siak rozdział super i czekam na nexta. Besos <3
OdpowiedzUsuń