Dlaczego gdy chcemy pomóc osobie, która nas rozumie wychodzi z tego niezłe bagno?
- Nie wiem. Głupio zrobiłam. Teraz pewnie użyjesz tego przeciwko mnie - chciałam wstać. Odejść jak najdalej od niego. Zatrzymała mnie jego ręka.
- Nie użyję - wyrwałam mu dłoń i podniosłam się.
- Spójrzmy prawdzie w oczy Luke. Jesteś oprawcą, a ja ofiarą. Zrobisz wszystko żeby mnie zniszczyć - odeszłam od niego ze łzami w oczach. Zaczęłam zastanawiać się gdzie mogę iść. Chcę być sama... W sumie moja idealna frekwencja i tak się posypała. Weszłam do szkoły. Podeszłam do szafki. Zabrałam z niej moją torbę i skierowałam się do wyjścia. Gdy byłam już wolna zastanawiałam się co mam ze sobą zrobić. Do głowy wpadła mi tylko jedna rzecz. Znając życie Matt olał lekcje i opiernicza się w domu. Chyba się nie obrazi jak wpadnę bez zapowiedzi. Przy okazji potłumaczę mu trochę matematykę. Problem jest w tym, że nie wiem gdzie on dokładnie mieszka. Z niespodzianki będą co prawda nici, ale bardziej zależy mi aby go odwiedzić.
Do Matt:
Podasz mi swój adres?
Od Matt:
Nie powinnaś być w szkole?
Do Matt:
Podasz czy nie?
Od Matt:
Ok, ok! Nie gorączkuj się tak Blondi. Za raz Ci wyślę.
Do Matt:
Dzięki :)
W odpowiedzi dostałam tylko adres. Skierowałam się w tamtą stronę. Szłam szybko dlatego po chwili stałam pod jego domem. Był... Nie do opisania. Taki wielki i nowoczesny. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi jakaś kobieta. Raczej nie jego matka.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała widocznie zirytowana moją obecnością.
- Dzień dobry. Przyszłam do Matt'a - odpowiedziałam niepewnie.
- Nie mówił, że będzie miał gości - popatrzyła na mnie z wyższością.
- Izabel. To moja przyjaciółka. Możesz ją wpuścić - usłyszałam dobrze znany mi głos chłopaka.
- Ale pańscy rodzice mówili...
- Ale ich nie ma. Idź - powiedział ostro. Ta tylko skinęła głową i odeszła. Co za wredne babsko. - Chodź - chwycił mój nadgarstek i pociągnął do swojego pokoju. Gdy tam byliśmy odetchnął. Dopiero teraz zobaczyłam, że miał na sobie tylko spodnie od piżamy. Wydało mi się, że ćwiczy, bo był dość umięśniony. Ogarnij się Alex! - Co się stało, że przyszłaś?
- Nie chciałam być już w szkole. Mogę Cię przytulić? - on tylko westchnął i rozłożył ręce, a ja wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Był trochę zdziwiony. Chyba nie przywykł do tego, że ktoś go przytula. On to zdecydowanie jedyna osoba na świecie, która jest w stanie mnie zrozumieć.
- Blondi spokojnie. Powiesz co jest? - zaczął się kołysać, bo chciał mnie uspokoić. Tylko czemu? Przecież nie byłam ani zła, ani roztrzęsiona.
- Nic. Po prostu potrzebowałam mieć kogoś przy sobie kto mnie rozumie. Jesteś jedyną taką osobą - zaśmiał się cicho pod nosem. Puścił mnie.
- Skąd ta pewność, że Cię rozumiem?
- Czuję to - uśmiechnęłam się. - Przy okazji mogę Cię pouczyć jeszcze dziś - skrzywił się. - Nie marudź. Jutro niestety nie będę miała czasu.
- Czemu?
- Jutro muszę wraz z chłopakami załatwić wszystko odnośnie trasy. Muszę się przygotować psychicznie. Będą w Polsce. Sam rozumiesz.
- Tak. To... Ja pójdę się ogarnę, bo mnie cholerna małpo obudziłaś. Zaraz wracam.
Później
Gdy Matt się ogarnął zaczęłam mu tłumaczyć to co ma na matematykę. Nie rozumiem tego człowieka. On nie rozumiał tak prostych rzeczy! No, ale dla niego jest dziwne, że mi nie idzie z językami więc jesteśmy kwita. W tej chwili sprawdzam zadania, które kazałam mu zrobić. Po skończeniu spojrzałam na niego.
- I co? - zapytał zdenerwowany.
- Wszystko dobrze.
- Tak! - krzyknął i mnie przytulił.
- Mówiłam, że to nie jest trudne. Wystarczyło chodzić na lekcje.
- Raczej nie. Moja nauczycielka jest powalona. Wymaga, ale żeby wytłumaczyć to już nie.
- Chodzisz regularnie na lekcje?
- Nie.
- Właśnie. Skąd wiesz, że nie tłumaczy?
- Czemu jej bronisz?
- Każdy zasługuje na drugą szansę, ale musi jej chcieć.
- Nawet Twoi prześladowcy?
- Tak. Jeden już chce drugą szansę, ale... Nie umiem mu jej dać. Nie wiem czemu.
- Masz pewnie do niego bardzo duży uraz. A jeżeli mogę zapytać to, który chce odkupienia swoich win?
- To Luke.
- Kto?
- Luke. Ten, który mnie wtedy pobił.
- Serio?
- Tak. Widać, że żałuje, ale... Nie umiem mu wybaczyć i dać drugiej szansy.
- Ej... Nic na siłę Blondi. Jak będziesz na siłę usiłowała mu wybaczyć to tylko się jeszcze bardziej zniechęcisz. Daj się sprawą samym toczyć.
- Nie jestem pewna czy to pomoże...
- Pomoże. Naprawdę. Uwierz mi.
- Ale są ważniejsze sprawy na głowie.
- Jakie niby?
- Kiedy wracają Twoi rodzice - spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej i zrobił wielkie oczy. Było w miarę późno, bo już 20 nastała.
- Cholera... Muszę Cię jakoś wyprowadzić. Mam tylko nadzieję, że Izabel nic nie powiedziała, bo jak tak to ją chyba zamorduję.
- Nie przesadzaj. Chyba nic się nie stanie jak mnie zobaczą. Nie możesz mieć przyjaciół?
- Mogę, ale ty jesteś dziewczyną, a to byłoby podejrzanie. Nie uważasz?
- No dobra. Może trochę, ale nie dajmy się zwariować.
- Zamknij się i chodź - chwycił mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do wyjścia. Na szczęście zdążyłam zabrać swoje rzeczy. Bardzo cicho zeszliśmy na dół, a następnie usiłowaliśmy podjeść do drzwi.
- Matt! - usłyszałam wesoły krzyk jak mniemam jego siostry. Podjechała do niego na wózku. - O hej.
- Cześć - odpowiedziałam.
- Meghan nie mam czasu - oznajmił lekko poirytowany.
- Oj chodź przedstaw nam swoją dziewczynę! - powiedziała kilka tonów za głośno. Usłyszeli to jego rodzice i w tempie natychmiastowym podeszli do nas.
- To nie jest moja dziewczyna! - wydarł się nieźle wkurzony. Jego mama chyba się trochę zasmuciła, a ojciec zdenerwował jego zachowaniem.
- Nie krzycz na swoją siostrę! Przez Ciebie codziennie musi zmagać się z ciężkim życiem więc okaż jej trochę wyrozumienia! Widzę, że ten psycholog w ogóle nic nie daje. Chyba będę musiał załatwić terapię w wyższych instytucjach - powiedział, a właściwie wykrzyczał jego ojciec. Oczy mojego przyjaciela się zaszkliły.
- Pomógłby mu gdyby ten nie odesłał go do tych pańskich wyższych instytucji! On po prostu olał sobie jego sprawę! Nie rozumie pan tego, bo uważa, że w psychiatryku pomagają! Wiem jak tam jest i nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym trafienia tak! Obstawiam, że nie zna pan prawdy tylko wersję Meghan wydarzeń sprzed dwóch lat! Nie masz człowieku prawa go oceniać! Wysłuchaj go, a potem oceniaj! Jeżeli mu nie uwierzysz spójrz na jego ręce! Osoba, która się do tego posuwa jest zawsze niewinna. Winni mają wyrąbane na to co zrobili. Spływa to po nich jak po kaczce - nie wytrzymałam i powiedziałam mu to co myślę. Za nim ojciec mojego przyjaciela zdążył zareagować ten wyciągnął mnie za rękę na dwór. Gdy odeszliśmy kawałek przystanął. Zrobiłam to samo.
- Możesz mi powiedzieć co to było? - zapytał z pretensją.
- Masz pewnie do niego bardzo duży uraz. A jeżeli mogę zapytać to, który chce odkupienia swoich win?
- To Luke.
- Kto?
- Luke. Ten, który mnie wtedy pobił.
- Serio?
- Tak. Widać, że żałuje, ale... Nie umiem mu wybaczyć i dać drugiej szansy.
- Ej... Nic na siłę Blondi. Jak będziesz na siłę usiłowała mu wybaczyć to tylko się jeszcze bardziej zniechęcisz. Daj się sprawą samym toczyć.
- Nie jestem pewna czy to pomoże...
- Pomoże. Naprawdę. Uwierz mi.
- Ale są ważniejsze sprawy na głowie.
- Jakie niby?
- Kiedy wracają Twoi rodzice - spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej i zrobił wielkie oczy. Było w miarę późno, bo już 20 nastała.
- Cholera... Muszę Cię jakoś wyprowadzić. Mam tylko nadzieję, że Izabel nic nie powiedziała, bo jak tak to ją chyba zamorduję.
- Nie przesadzaj. Chyba nic się nie stanie jak mnie zobaczą. Nie możesz mieć przyjaciół?
- Mogę, ale ty jesteś dziewczyną, a to byłoby podejrzanie. Nie uważasz?
- No dobra. Może trochę, ale nie dajmy się zwariować.
- Zamknij się i chodź - chwycił mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do wyjścia. Na szczęście zdążyłam zabrać swoje rzeczy. Bardzo cicho zeszliśmy na dół, a następnie usiłowaliśmy podjeść do drzwi.
- Matt! - usłyszałam wesoły krzyk jak mniemam jego siostry. Podjechała do niego na wózku. - O hej.
- Cześć - odpowiedziałam.
- Meghan nie mam czasu - oznajmił lekko poirytowany.
- Oj chodź przedstaw nam swoją dziewczynę! - powiedziała kilka tonów za głośno. Usłyszeli to jego rodzice i w tempie natychmiastowym podeszli do nas.
- To nie jest moja dziewczyna! - wydarł się nieźle wkurzony. Jego mama chyba się trochę zasmuciła, a ojciec zdenerwował jego zachowaniem.
- Nie krzycz na swoją siostrę! Przez Ciebie codziennie musi zmagać się z ciężkim życiem więc okaż jej trochę wyrozumienia! Widzę, że ten psycholog w ogóle nic nie daje. Chyba będę musiał załatwić terapię w wyższych instytucjach - powiedział, a właściwie wykrzyczał jego ojciec. Oczy mojego przyjaciela się zaszkliły.
- Pomógłby mu gdyby ten nie odesłał go do tych pańskich wyższych instytucji! On po prostu olał sobie jego sprawę! Nie rozumie pan tego, bo uważa, że w psychiatryku pomagają! Wiem jak tam jest i nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym trafienia tak! Obstawiam, że nie zna pan prawdy tylko wersję Meghan wydarzeń sprzed dwóch lat! Nie masz człowieku prawa go oceniać! Wysłuchaj go, a potem oceniaj! Jeżeli mu nie uwierzysz spójrz na jego ręce! Osoba, która się do tego posuwa jest zawsze niewinna. Winni mają wyrąbane na to co zrobili. Spływa to po nich jak po kaczce - nie wytrzymałam i powiedziałam mu to co myślę. Za nim ojciec mojego przyjaciela zdążył zareagować ten wyciągnął mnie za rękę na dwór. Gdy odeszliśmy kawałek przystanął. Zrobiłam to samo.
- Możesz mi powiedzieć co to było? - zapytał z pretensją.
- Mówi coś o Tobie nie znając Twojej wersji i...
- Alex przez Ciebie będzie mi jeszcze trudniej w domu!
- Przepraszam. Myślałam, że może...
- Nie. Ty nie myślałaś. Osoba myśląca nigdy by tego mojemu ojcu nie powiedziała. Idź już.
- Ale...
- Idź - powiedział z furią w oczach. Przełknęłam łzy i odeszłam. Powoli i spokojnie. Niech nie myśli, że robi to na mnie wrażenie...
- Idź - powiedział z furią w oczach. Przełknęłam łzy i odeszłam. Powoli i spokojnie. Niech nie myśli, że robi to na mnie wrażenie...
Później
Nie wiem, która była godzina gdy wróciłam. Nie śpieszyłam się wcale. Byłam na spacerze i myślałam więc na pewno zajęło mi to masę czasu. Czy wpadłam na coś nowego? Tak. Muszę na pewno pogodzić się z Angel. Jak między mną a nią będzie ok to z Charlie'm też się ułoży. Później zostanie tylko sprawa z Leo, ale to już podczas trasy. Tak. Dokładnie. Podczas trasy. Jeżeli wszystko się uda poproszę Charlie'go żeby wymyślił coś i żebyśmy mogli zabrać Angel. Pogodzę te dwa durnie i jeszcze zrobię, że będą razem. Gdybym tego nie zrobiła miałabym grzech ciężki. Na odległość widać, że przed sprzeczką oni coś do siebie coś czuli. Pozostaje tylko sprawa z Mattem... Boję się, że go straciłam. Nie na chwilę... Na zawsze. Tu jest ten problem, że nikt mi nie pomoże. Angeli nie chcę tym głowy zawracać, Charlie jest do niego wrogo nastawiony, a Leo... Trzyma z Charlie'm. To go na starcie wyklucza. Może nie powinnam nic robić? Wyjadę za niedługo w trasę z chłopakami i się od tego wszystkiego oderwę. Tak. To chyba najlepsze wyjście. Wszystko samo się ułoży. Prawda? Prawda. Jak cicho tylko umiałam weszłam do pokoju. Było ciemno. Czyli śpi. Uf... Upiekło mi się. Odłożyłam plecak koło biurka. Nagle światło zabłysło. Zobaczyłam porządnie wkurzonego blondyna. O nie...
- Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć gdzie byłaś? - zapytał wściekły.
- U Matt'a.
- Po co?
- Tłumaczyłam mu matmę.
- I musiałaś wyjść akurat podczas lekcji.
- Nie chciałam być dłużej w szkole.
- Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy. Dzwoniłem, pisałem, szukałem. Nigdzie Cię nie było. Nie mogłaś użyć mózgu? Aż tak było ciężko?
- Przestań - powiedziałam nie patrząc na niego.
- Co przestań? Czy aż tak ciężko było zadzwonić?
- Przepraszam.
- Co mi po Twoim przepraszam? Nie pomyślałaś gdyby coś Ci się stało?
- Proszę nie złość się na mnie.
- Wybacz, ale mam powód żeby być złym.
- Mogłam w ogóle nie wracać - wzięłam plecak i wyszłam z pokoju. Z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Czemu on aż tak nic nie rozumie? Gdy byłam już przy drzwiach poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Osoba odwróciła mnie w swoją stronę i przytuliła. Domyśliłam się, że to Charlie.
- Zapomniałeś moje słowa gdy mówiłam, że się nie zmienię.
- Nie chcę Cię zmieniać.
- Gdybyś nie chciał nie byłbyś na mnie teraz zły.
- Martwiłem się Księżniczko. Dlatego byłem zły. Bałem się, że coś Ci się stało. Nie wiem co bym wtedy zrobił. Za bardzo Cię kocham by Cię stracić. Nie zniósłbym ani jednego dnia bez Ciebie.
- Powinieneś mi bardziej zaufać.
- Ufam Ci. Tylko odkąd się znamy próbowałaś dwa razy się zabić. Zrozum mnie.Z każdą chwilą, z każdą naszą kłótnią coraz bardziej się o Ciebie boję.
- Dlatego czasem zastanawiam się czy jest sens o to wszystko walczyć...
~***~
Nie wiem, która była godzina gdy wróciłam. Nie śpieszyłam się wcale. Byłam na spacerze i myślałam więc na pewno zajęło mi to masę czasu. Czy wpadłam na coś nowego? Tak. Muszę na pewno pogodzić się z Angel. Jak między mną a nią będzie ok to z Charlie'm też się ułoży. Później zostanie tylko sprawa z Leo, ale to już podczas trasy. Tak. Dokładnie. Podczas trasy. Jeżeli wszystko się uda poproszę Charlie'go żeby wymyślił coś i żebyśmy mogli zabrać Angel. Pogodzę te dwa durnie i jeszcze zrobię, że będą razem. Gdybym tego nie zrobiła miałabym grzech ciężki. Na odległość widać, że przed sprzeczką oni coś do siebie coś czuli. Pozostaje tylko sprawa z Mattem... Boję się, że go straciłam. Nie na chwilę... Na zawsze. Tu jest ten problem, że nikt mi nie pomoże. Angeli nie chcę tym głowy zawracać, Charlie jest do niego wrogo nastawiony, a Leo... Trzyma z Charlie'm. To go na starcie wyklucza. Może nie powinnam nic robić? Wyjadę za niedługo w trasę z chłopakami i się od tego wszystkiego oderwę. Tak. To chyba najlepsze wyjście. Wszystko samo się ułoży. Prawda? Prawda. Jak cicho tylko umiałam weszłam do pokoju. Było ciemno. Czyli śpi. Uf... Upiekło mi się. Odłożyłam plecak koło biurka. Nagle światło zabłysło. Zobaczyłam porządnie wkurzonego blondyna. O nie...
- Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć gdzie byłaś? - zapytał wściekły.
- U Matt'a.
- Po co?
- Tłumaczyłam mu matmę.
- I musiałaś wyjść akurat podczas lekcji.
- Nie chciałam być dłużej w szkole.
- Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy. Dzwoniłem, pisałem, szukałem. Nigdzie Cię nie było. Nie mogłaś użyć mózgu? Aż tak było ciężko?
- Przestań - powiedziałam nie patrząc na niego.
- Co przestań? Czy aż tak ciężko było zadzwonić?
- Przepraszam.
- Co mi po Twoim przepraszam? Nie pomyślałaś gdyby coś Ci się stało?
- Proszę nie złość się na mnie.
- Wybacz, ale mam powód żeby być złym.
- Mogłam w ogóle nie wracać - wzięłam plecak i wyszłam z pokoju. Z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Czemu on aż tak nic nie rozumie? Gdy byłam już przy drzwiach poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Osoba odwróciła mnie w swoją stronę i przytuliła. Domyśliłam się, że to Charlie.
- Zapomniałeś moje słowa gdy mówiłam, że się nie zmienię.
- Nie chcę Cię zmieniać.
- Gdybyś nie chciał nie byłbyś na mnie teraz zły.
- Martwiłem się Księżniczko. Dlatego byłem zły. Bałem się, że coś Ci się stało. Nie wiem co bym wtedy zrobił. Za bardzo Cię kocham by Cię stracić. Nie zniósłbym ani jednego dnia bez Ciebie.
- Powinieneś mi bardziej zaufać.
- Ufam Ci. Tylko odkąd się znamy próbowałaś dwa razy się zabić. Zrozum mnie.Z każdą chwilą, z każdą naszą kłótnią coraz bardziej się o Ciebie boję.
- Dlatego czasem zastanawiam się czy jest sens o to wszystko walczyć...
~***~
Jestem! I rozdział jest a ja po pierwszej części egzaminu. Dokładniej po historii i wosie. Powiem wam, że myślałam, że będzie gorzej. Nie było ani chrztu Polski, ani architektury, ani prehistorii. Czyli nie jest źle. Wracając do rozdziału... Znowu się kłócą. Matt pomaga Alex, a później ją tyra. Eh... Co za ułomy! Nie mam pomysłu na notke dlatego się już pożegnam.
Do następnego!
Papa!
Asia Ari <3
A piosenka na dziś to...
Osz ty małpko!
OdpowiedzUsuńNie waż się rozpierniczać związku Charliego i Alex bo uduszę <3
Wgl nie wiem czy wysyłasz do mnie snapy, ale przepraszam, bo mam zepsuty telefon i on się nie ładuję i nie mam jak wejść <3
Wracając do rozdziału.
Matt - ahbdvsdcuywveiqiwwvfvqiufeggqeyvfiqdvciquevfyvqiuworgvvqdvfuobdsvyi
Luke - kjefbwkyfvvwfowveivwveffywvvdyvwvfyeefuqbbfjajbkgabrguebbaerbgierhgoafbvkaier
A na koniec wściekły Charlie
Cudownie XD
No to do nexta PA!
Rozdział świetny. Matt i Charlie przesadzają. Matt powinien dziękować Alex na kolanach. Mam nadzieje, że jego ojciec zmieni nastawienie do syna. Charlie marudzi. Raz wróciła później i już wiel. kie halo. Jak moi rodzice xd. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńZaklepuje miejsce 3
OdpowiedzUsuńWow jak zwykle cudowny.
UsuńTy piszesz egzaminy a ja przez to obijam się w domu.
Matt... uwielbiam go. Przez chwilę byłam na niego zła ale rozumiem go. Ojciec teraz może się nad nim wyżywać... ta głupia służąca nie pomaga... brawa dla Alex.
Jezu jaka drama na końcu... Nie rób tego Charliemu. Mam ochotę udusić Alex. Albo z nim jest i zero wątpliwości albo niech spada na drzewo i nie robi mu nadziei!! Dobra ja kończę. Czekam na nexta.
A no i... powodzenia w dalszych egzaminach. Trzymam kciuki.
hej tu ja twoja lama pisze z anonima bo siedzie na kompie i nie chce mi się zalogować ta len mnie dopada no ale pisze tak jak mogłaś ja się pytam dlaczego no musilas znowu namieszałasz a ja miałam Matta za porządnego człowieka a on tak potraktował Alex a do Charliego to nie mam slow normalnie wiesz tu daj psychopatę który lubi balony i nożne a nie kłótnie ale i tak cie lubię brzozo rozdział no cudowny jak zawsze zwykle no patrz jakie komplementy ci prawie no to tak pogódź Matta i Alex no Charliego i Angel i Leo chociaż nie zrobisz to prędko jak cie znam ja się zegnam besso no ale dodam ze powodzenia na następnych egzaminach i dobrze ze ci dobrze poszło na ale polski no to wiesz no to teraz na serio besso twoja lama
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńOjaaaa
Czo ten Matt
Przeciez Alex dobrze dogadała jego ojcu xD
Rozdział cudowny <3
Pogódź Angel i Leo <3PROOOOSZE XD
Co ten Charlie
Ech, faceci.
Czekam z niecierpliwością na nexta xD
~Etoilune xx
siemaneczko misiek. No cóż Alex ze wszystkimi pokłócona? przykro... Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńJestem! Zła ja. Choć wiedziałam o rozdział pierwsza, to i tak przeczytałam go jako ostatnia. Matt! No nie! Ona mu pomóc chciała, a on co! Charlie też przesadza. Ahh te chłopy... I ty nawet nie waż robić tego co ja wiem, że ty wiesz! Wiesz, chyba tą piosenkę skądś kojarzę xD. No to ja już nie mam co powiedzieć a więc
OdpowiedzUsuńKocham Cię Twój przerażający anonimek ❤
Jejeje, świetny rozdział! Nie będę się rozpisywać, bo wiem, że mam jeszcze kilka rozdziałów do przeczytania. Besos! <3
OdpowiedzUsuń