Często ucieczka to JEDYNE wyjście...
- Dlatego czasem zastanawiam się czy jest sens o to wszystko walczyć...
- Co? Alex nie wolno Ci tak mówić.
- Jak mam tak nie mówić? Zauważ, że co chwila się kłócimy. Jaki jest sens żebyś ty mnie ranił, a później o mnie martwił?
- Kocham Cię to jest powód dla, którego nie chcę kończyć.
- Też Cię kocham, ale... Nie chcę cierpieć.
- Księżniczko co mam zrobić żebyś chciała dalej walczyć o nas? O to co nas łączy? - złapał mnie za dłonie, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie wiem czy jest taka rzecz... - uklęknął. - Nie wygłupiaj się i wstań.
- Alex zrobię wszystko. Potrzebuję Cię.
- Proszę wstań. Nie mogę tak rozmawiać - zrobił to. - Nie mów, że mnie potrzebujesz, bo beze mnie też sobie poradzisz.
- Nie poradzę. Odkąd Cię poznałem odnalazłem siebie. Wiem po co robię wszystko. Wstaję żeby zobaczyć Ciebie obok. Oddycham żeby móc poczuć Twój zapach. Jem żeby mieć siłę aby obronić Cię przed całym złem tego świata. Zasypiam żeby móc tulić Cię tyle ile będę chciał. Śpię żeby móc Cię rano zobaczyć. Jesteś głosem, który słyszę w mojej głowie, brakującą częścią, której potrzebuję,
piosenką we mnie. Jesteś sensem mojego życia.
- Ale Ella... - przerwał mi.
- Dalej się nią przejmujesz? Myślałem, że już uznałaś ją za przeszłość.
- Nie umiem. Wiem, że wspomnienie o niej dalej żyje w Twoim sercu. Kochałeś ją. Taki znak nie znika. Pamiętaj, że pierwsza miłość zawsze jest najsilniejsza - zasmuciłam się. W końcu on jest pierwszą osobą, którą pokochałam. Niestety wiem, że ten związek długo nie potrwa.
- W takim razie nigdy jej nie kochałem - wzruszył ramionami i otarł moje łzy. Przy nim nie umiem ukrywać tego co czuję. Szkoda, bo bardzo by mi się ta umiejętność przydała. Najgorsze, że zawsze wiem co powiedzieć. Cóż... Teraz jest pierwszy raz kiedy nie mogę się wysłowić i nie zrobię tego. Po prostu go przytuliłam. Oddał uścisk. Tak bardzo potrzebowałam jego ramion... Jego wewnętrznego spokoju bijącego na kilometry. - Widzę, że zatkało - kiwnęłam głową na co się zaśmiał. - Czyli jesteś śpiąca - wziął mnie na ręce i zaczął kierować się do pokoju. Będąc tam położył mnie na łóżku i zdjął mi buty. Położył się, przytulił mnie i przykrył nas kołdrą.
- Charlie?
- Tak?
- Wiesz, że musimy pogodzić Leondre i Angelę?
- Wiem.
- A wiesz, że oni będą razem?
- Wiem - powiedział śmiejąc się.
- I nic z tym nie robisz?
- Nie, bo ty masz dużo lepszych pomysłów.
- Mam jeden.
- Jaki?
- Ja się z nią i tak chcę pogodzić, a ty zrobisz tak żebyśmy mogli ją zabrać w trasę.
- Postaram się, ale nie obiecuję.
- Wiem, że Ci się uda - słyszałam, że coś jeszcze do mnie mówił niestety nie wiem co to było, bo już zasypiałam...
Rano
Dzisiaj idziemy ostatni dzień do szkoły. Od poniedziałku już nas tu nie ma. Czy się cieszę? Właściwie to tak. Odpocznę od tego wszystkiego. Przykre jest tylko to, że nie będzie jak zwiedzać. Znaczy pewnie poza Polską, bo chłopaki tego sobie nie odpuszczą. Pewnie ja będę robić im za przewodnika. Tylko ciekawe ile się w tych miastach pozmieniało. Nie było mnie tam od wielu lat i nie wiem czy to co było jest dalej. W razie czego mapę kupię i jakoś to będzie. Mam nadzieję, że Angel zgodzi się pojechać. Mój plan może ma szanse wejść w życie tylko jeżeli ona pojedzie. Dobra! Nie mogę sobie tym łba zakrzątać. Muszę się ogarnąć, bo się jeszcze do szkoły spóźnię. W ogóle bym nie szła, ale muszę załatwić to z Angel... Wygramoliłam się z łóżka, w którym nie było Charlie'go. Znając go to już jest gotowy do wyjścia. Muszę przyśpieszyć. Podeszłam do szafy. Postanowiłam ubrać się jakoś... Inaczej. Tylko jest zong. Nie mam nic innego w szafie. No trudno. Wzięłam pierwsze lepsze spodnie w kolorze czarnym. Czarną bluzę z białym napisem Szare Szeregi i czarną bluzkę z fosforyzującym kotełem. Tak teraz sobie myślę to mam bardzo dużo rzeczy z kotami. No cóż w końcu nie bez powodu. Kocham koty! Są cudowne. Psy też lubię, ale mimo wszystko koty bardziej lubię. Pewnie dlatego że kiedyś pies mnie pogryzł. Co prawda nie jakoś poważnie, ale no wiadomo. Uraz został. Mimo to postanowiłam, że kiedyś będę miała psa. Albo Husky, albo Owczarka Niemieckiego, albo oby dwa. Dobra! Koniec. Z tym wszystkim udałam się do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to przebrałam się z piżamy w normalne ubrania. Umyłam zęby, twarz i rozczesałam włosy. Nawet nie patrzyłam w lustro. Nie miałam ochoty się dołować. Wyszykowana wyszłam z łazienki i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do plecaka. Po wykonaniu czynności wzięłam go, telefon i słuchawki, które spakowałam do kieszeni, i wyszłam z pomieszczenia. Zgadłam. Na dole siedział blondyn wraz z siostrą i mamą. Usiadłam obok niego.
- Dzień dobry - przywitałam się, a mój chłopak pocałował mnie w policzek.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał mi do ucha. Przekręciłam oczami i walnęłam go z łokcia. - Ałć - powiedział łapiąc się za tamto miejsce. Nie jest z niego najlepszy aktor.
- Dzień dobry Alex - przywitała się mama blondyna uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam ten gest. - Co zjesz?
- Nic. Nie za bardzo jem śniadania - spuściłam wzrok.
- Kochanie musisz jeść - skwitowała zatroskana.
- Może z czasem to przyjdzie. Nic na siłę.
- No dobrze - westchnęła. - Choć Brooke. Musimy jechać.
- Ale ja nie chcę...
- Musisz iść.
- Ale przecież Charlie i Alex od poniedziałku nie pójdą do szkoły. Czemu ja muszę?
- Dobrze wiesz, że oni wyjeżdżają. Pożegnaj się i wychodzimy - dziewczynka podeszła do brata i go przytuliła, a następnie to samo zrobiła ze mną. Później ona wraz z mamą blondynów opuściła dom.
- Alex, małpo cholerna, musisz jeść.
- Wcale nie muszę. Nie przesadzaj. Nie chce mi się znowu z Tobą kłócić.
- Dobra, ale za to zrobisz mi pizze, albo kebaba jak będziemy w trasie.
- Ale zrobię czy zamówię? Bo to jest duża różnica.
- Zrobisz.
- Ok. Jak chcesz mogę zrobić to i, to, ale nie jednego dnia.
- A dorzucisz jeszcze zapiekankę?
- A nie przeginasz?
- Nie.
- Zastanowię się, a teraz chodź. Bo się spóźnimy - wzięłam go za rękę i razem wyszliśmy z domu.
W szkole
Jakieś 5 minut temu doszliśmy do szkoły. Mam nauczkę żeby patrzyć na zegarek. Jest godzina 7:25. Chociaż mamy dużo czasu żeby znaleźć Angel i załatwić z nią wszystko. Z tego co kojarzę Leo jako pierwszy ma w-f i to jeszcze dwie godziny. Biedak. Chociaż on lubi go. Wraz z Charlie'm skierowaliśmy się do szatni. Blondyn poszedł zobaczyć czy Leondre już jest, a ja od razu poszłam do szatni dziewczyn. Pamiętam, że Angela mówiła mi, że zawsze przychodzi dość bardzo wcześniej do szkoły. I tym razem też tak było. Była już w stroju do ćwiczeni, ale była... Dziwna. Miała na sobie bluzę, a twarz zasłaniały jej włosy i chyba okulary przeciwsłoneczne. Podeszłam do niej i ukucnęłam.
- Ej... Angel co się stało? - podniosła głowę. Gdy zobaczyła, że to ja od razu mnie przytuliła. - Co się dzieje. Misia jesteśmy same - odsunęła się ode mnie i zaczęła zdejmować bluzę. Na jej rękach były pokaźne krwiaki. Następnie odsłoniła twarz. Pod okularami skrywała podbite, sino-czerwone oko. Nie wiedziałam co powiedzieć dlatego ją przytuliłam. Kto mógł zrobić coś takiego?! - To Luke? - wypaliłam.
- Nie... On nigdy by mi tego nie zrobił... On mnie zawsze bronił... To... To... Mój ojciec - wybuchnęła jeszcze większym płaczem. - Przyszedł schlany do domu, a mama akurat miała nocną zmianę. Wszedł do mnie do pokoju i mnie obudził, i... I...
- Wiem o co chodzi. Mów dalej.
- Zaczęłam się stawiać. Wtedy mnie pobił. Gdy wyszedł ode mnie z pokoju wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i uciekłam. Alex nie chcę wracać do domu.
- Nie dam Ci wrócić. Spokojnie - usłyszałyśmy pukanie do drzwi. - To Charlie. Może wejść? - kiwnęła głową. - Właź! - drzwi się otworzyły i tak jak myślałam za nimi stał blondyn. Gdy tylko zobaczył brunetkę przeraził się.
- Co Ci się stało? - zapytał przytulając ją.
- Ojciec ją pobił. Musimy coś zrobić.
- Angel... Bo my właściwie mamy dla Ciebie propozycje. Teraz ona wydaje się być idealna.
- O co chodzi?
- W niedzielę wyjeżdżamy w trasę. Alex jedzie z nami. Może ty też pojedziesz?
- Raczej nie. Rodzice się nie zgodzą, a poza tym Leo...
- On nie ma nic do gadania - przerwał jej Charlie. - A rodzicami się nie możesz przejmować. Zajmij się sobą.
- Tylko jeżeli byś chciała jechać to szybka decyzja, bo już jutro jedziemy do Londynu - wtrąciłam.
- Nie będę miała żądnych rzeczy, bo nie chcę wracać do domu - z blondynem spojrzeliśmy porozumiewawczo na siebie.
- My teoretycznie nie musimy być dzisiaj w szkole. Zakładam, że Twoi rodzice są w pracy, albo ich nie ma. Możemy pójść z Tobą po rzeczy do Twojego domu - zaproponował.
- Ale nie będę miała zwolnienia.
- Wystarczy, że Charlie zadzwoni do Simona. Uprzedziliśmy już go, że może jeszcze jedna osoba z nami pojedzie i powiedział, że bez problemu może ją zwolnić.
- A zgoda rodzica?
- Jeżeli wszystko mu powiemy nie będzie się czepiał. To jak? Idziesz z nami - wstaliśmy, a ja wyciągnęłam w jej stronę rękę. Chwyciła ją. Zabrała swoje rzeczy i biegiem opuściliśmy budynek szkoły. Ciekawe gdzie i jak ona mieszka?
10 minut później
Całą drogę przebyliśmy biegiem. Co tam, że mam wrażenie, że zaraz płuco wypluję i ledwo mogę oddychać. Ważne, że szybko jesteśmy na miejscu. No nic... Koniec użalania się nad sobą. W domu odpocznę. Nie myślałam, że jej rodzina jest aż tak bogata, albo chociaż w ogóle bogata. Dziewczyna wyjęła z kieszeni bluzy klucze i otworzyła drzwi. Weszliśmy z nią do posiadłości. Była... Bardzo jasna i w miarę nowoczesna. Normalnie dom idealny. Skierowaliśmy się do jej pokoju, który był na piętrze. Niestety w połowie schodów zatrzymał nas głos jakiejś kobiety.
- Co tu się dzieje Angel?
- Jess przepraszam, ale nie mam czasu - odpowiedziała nawet na nią nie patrząc. Pewnie nie chce jej pokazać siniaków.
- Mów co się dzieje - kobieta nie dawała za wygraną. Angela na nią spojrzała oczami pełnymi łez. - Co się stało Kochanie?
- Ojciec mi się stał. Jess wyjeżdżam.
- Nie możesz. Co powiem Twoim rodzicom.
- Powiedz niech odwiedzą Luke'a, ale najwcześniej w piątek. Wymyśl coś. Wierzę, że dasz radę.
- No dobrze. Tylko pośpiesz się. Dostałam wiadomość, że Twoja mama zaraz wróci.
- Dziękuje Jess - kobieta wróciła do kuchni. - Chodźcie - ruszyliśmy w dalszą drogę. Jej pokój był na końcu dość długiego korytarza. Weszliśmy do jej pokoju. Był... Mało przyjemny. Znaczy... Nie był najgorszy, ale jednak wiadomo. Ściany żółto-brązowe, meble ciemne, podłoga biała, na ścianach nie było obrazów, a na półkach były same książki. Łóżko chociaż było duże. Dobra. Skończ Alex. Podeszłam z nią do szafy i zaczęłyśmy pakować jej rzeczy tak żeby starczyły na całą trasę....
Wieczór dom Charlie'go
Od x czasu jesteśmy w domu mojego chłopaka. Angel siedzi przy ścianie i coś w telefonie patrzy, a ja i Charlie leżymy na łóżku i odpoczywamy przed trasą. Przygotowałam już brunetce pokój i siedziała w nim już, ale nie chciała być sama. Rozumiem ją. Raczej nie często była bita, bo wolałaby samotność i ciszę. Jest godzina 22. Nie chce mi się spać, a powinnam, bo jutro musimy wcześnie wstać. Czy mi się chce? Z jednej strony tak, bo oderwę się od Luke'a i Matta, ale z drugiej... Nie chcę wracać do Polski. To ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. Dobra. Jest początek października, a oni tam będą dopiero w listopadzie, ale ja już się denerwuję. Naprawdę tam przeżyłam wszystko co najgorsze w moim życiu i nie specjalnie chcę do tego wracać.
- Alex przestań - zwrócił się do mnie lekko zirytowany chłopak.
- Ale co?
- Przejmować się Polską. Jeszcze daleko nam do niej.
- Będziemy w Polsce? - zapytała chyba ucieszona tym faktem Angel.
- Tak. Nie wiedziałaś? - odpowiedział pytaniem na pytanie blondyn.
- Jakoś nie śledzę waszych tras. Nie lubię się dołować - zaśmiała się.
- A lubisz Polskę? - dopytywał.
- Nie wiem czy lubię, bo tam nie byłam, ale uważam, że to cudowny kraj.
- O jakiej wy Polsce słyszeliście?! - krzyknęłam, bo już miałam szczerze dość tego jak chwalą to miejsce.
- O tej w, której się urodziłaś - odparł ten koło mnie.
- Wy nie wiecie jak tam jest. Panuje bezrobocie, bezdomnych można spotkać wszędzie, ludzie to w większości rasiści, władza to totalne dno tylko kłócić się potrafią. Mówię wam. Nie ma w niej nic fajnego.
- Dlaczego będąc z jakiegoś kraju mamy go za straszny?
~***~
Jestem! Witam was drugiego dnia egzaminów po części przyrodniczej. Poszło mi... Średnio. Nie jest źle ale mogłoby być lepiej. Za to wczoraj polski totalnie skopałam. Ale no co? Trzy lata uczyli mnie pisać rozprawkę... Dostałam do napisania charakterystykę. Do rozdziału. Aniołek pobity i Aniołek zwiał xD A tera zakończę bo będzie matma :D
Do następnego!
Papa!
Asia Ari <3
A piosenka na dziś to...
- Księżniczko co mam zrobić żebyś chciała dalej walczyć o nas? O to co nas łączy? - złapał mnie za dłonie, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie wiem czy jest taka rzecz... - uklęknął. - Nie wygłupiaj się i wstań.
- Alex zrobię wszystko. Potrzebuję Cię.
- Proszę wstań. Nie mogę tak rozmawiać - zrobił to. - Nie mów, że mnie potrzebujesz, bo beze mnie też sobie poradzisz.
- Nie poradzę. Odkąd Cię poznałem odnalazłem siebie. Wiem po co robię wszystko. Wstaję żeby zobaczyć Ciebie obok. Oddycham żeby móc poczuć Twój zapach. Jem żeby mieć siłę aby obronić Cię przed całym złem tego świata. Zasypiam żeby móc tulić Cię tyle ile będę chciał. Śpię żeby móc Cię rano zobaczyć. Jesteś głosem, który słyszę w mojej głowie, brakującą częścią, której potrzebuję,
piosenką we mnie. Jesteś sensem mojego życia.
- Ale Ella... - przerwał mi.
- Dalej się nią przejmujesz? Myślałem, że już uznałaś ją za przeszłość.
- Nie umiem. Wiem, że wspomnienie o niej dalej żyje w Twoim sercu. Kochałeś ją. Taki znak nie znika. Pamiętaj, że pierwsza miłość zawsze jest najsilniejsza - zasmuciłam się. W końcu on jest pierwszą osobą, którą pokochałam. Niestety wiem, że ten związek długo nie potrwa.
- W takim razie nigdy jej nie kochałem - wzruszył ramionami i otarł moje łzy. Przy nim nie umiem ukrywać tego co czuję. Szkoda, bo bardzo by mi się ta umiejętność przydała. Najgorsze, że zawsze wiem co powiedzieć. Cóż... Teraz jest pierwszy raz kiedy nie mogę się wysłowić i nie zrobię tego. Po prostu go przytuliłam. Oddał uścisk. Tak bardzo potrzebowałam jego ramion... Jego wewnętrznego spokoju bijącego na kilometry. - Widzę, że zatkało - kiwnęłam głową na co się zaśmiał. - Czyli jesteś śpiąca - wziął mnie na ręce i zaczął kierować się do pokoju. Będąc tam położył mnie na łóżku i zdjął mi buty. Położył się, przytulił mnie i przykrył nas kołdrą.
- Charlie?
- Tak?
- Wiesz, że musimy pogodzić Leondre i Angelę?
- Wiem.
- A wiesz, że oni będą razem?
- Wiem - powiedział śmiejąc się.
- I nic z tym nie robisz?
- Nie, bo ty masz dużo lepszych pomysłów.
- Mam jeden.
- Jaki?
- Ja się z nią i tak chcę pogodzić, a ty zrobisz tak żebyśmy mogli ją zabrać w trasę.
- Postaram się, ale nie obiecuję.
- Wiem, że Ci się uda - słyszałam, że coś jeszcze do mnie mówił niestety nie wiem co to było, bo już zasypiałam...
Rano
Dzisiaj idziemy ostatni dzień do szkoły. Od poniedziałku już nas tu nie ma. Czy się cieszę? Właściwie to tak. Odpocznę od tego wszystkiego. Przykre jest tylko to, że nie będzie jak zwiedzać. Znaczy pewnie poza Polską, bo chłopaki tego sobie nie odpuszczą. Pewnie ja będę robić im za przewodnika. Tylko ciekawe ile się w tych miastach pozmieniało. Nie było mnie tam od wielu lat i nie wiem czy to co było jest dalej. W razie czego mapę kupię i jakoś to będzie. Mam nadzieję, że Angel zgodzi się pojechać. Mój plan może ma szanse wejść w życie tylko jeżeli ona pojedzie. Dobra! Nie mogę sobie tym łba zakrzątać. Muszę się ogarnąć, bo się jeszcze do szkoły spóźnię. W ogóle bym nie szła, ale muszę załatwić to z Angel... Wygramoliłam się z łóżka, w którym nie było Charlie'go. Znając go to już jest gotowy do wyjścia. Muszę przyśpieszyć. Podeszłam do szafy. Postanowiłam ubrać się jakoś... Inaczej. Tylko jest zong. Nie mam nic innego w szafie. No trudno. Wzięłam pierwsze lepsze spodnie w kolorze czarnym. Czarną bluzę z białym napisem Szare Szeregi i czarną bluzkę z fosforyzującym kotełem. Tak teraz sobie myślę to mam bardzo dużo rzeczy z kotami. No cóż w końcu nie bez powodu. Kocham koty! Są cudowne. Psy też lubię, ale mimo wszystko koty bardziej lubię. Pewnie dlatego że kiedyś pies mnie pogryzł. Co prawda nie jakoś poważnie, ale no wiadomo. Uraz został. Mimo to postanowiłam, że kiedyś będę miała psa. Albo Husky, albo Owczarka Niemieckiego, albo oby dwa. Dobra! Koniec. Z tym wszystkim udałam się do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to przebrałam się z piżamy w normalne ubrania. Umyłam zęby, twarz i rozczesałam włosy. Nawet nie patrzyłam w lustro. Nie miałam ochoty się dołować. Wyszykowana wyszłam z łazienki i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do plecaka. Po wykonaniu czynności wzięłam go, telefon i słuchawki, które spakowałam do kieszeni, i wyszłam z pomieszczenia. Zgadłam. Na dole siedział blondyn wraz z siostrą i mamą. Usiadłam obok niego.
- Dzień dobry - przywitałam się, a mój chłopak pocałował mnie w policzek.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał mi do ucha. Przekręciłam oczami i walnęłam go z łokcia. - Ałć - powiedział łapiąc się za tamto miejsce. Nie jest z niego najlepszy aktor.
- Dzień dobry Alex - przywitała się mama blondyna uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam ten gest. - Co zjesz?
- Nic. Nie za bardzo jem śniadania - spuściłam wzrok.
- Kochanie musisz jeść - skwitowała zatroskana.
- Może z czasem to przyjdzie. Nic na siłę.
- No dobrze - westchnęła. - Choć Brooke. Musimy jechać.
- Ale ja nie chcę...
- Musisz iść.
- Ale przecież Charlie i Alex od poniedziałku nie pójdą do szkoły. Czemu ja muszę?
- Dobrze wiesz, że oni wyjeżdżają. Pożegnaj się i wychodzimy - dziewczynka podeszła do brata i go przytuliła, a następnie to samo zrobiła ze mną. Później ona wraz z mamą blondynów opuściła dom.
- Alex, małpo cholerna, musisz jeść.
- Wcale nie muszę. Nie przesadzaj. Nie chce mi się znowu z Tobą kłócić.
- Dobra, ale za to zrobisz mi pizze, albo kebaba jak będziemy w trasie.
- Ale zrobię czy zamówię? Bo to jest duża różnica.
- Zrobisz.
- Ok. Jak chcesz mogę zrobić to i, to, ale nie jednego dnia.
- A dorzucisz jeszcze zapiekankę?
- A nie przeginasz?
- Nie.
- Zastanowię się, a teraz chodź. Bo się spóźnimy - wzięłam go za rękę i razem wyszliśmy z domu.
W szkole
Jakieś 5 minut temu doszliśmy do szkoły. Mam nauczkę żeby patrzyć na zegarek. Jest godzina 7:25. Chociaż mamy dużo czasu żeby znaleźć Angel i załatwić z nią wszystko. Z tego co kojarzę Leo jako pierwszy ma w-f i to jeszcze dwie godziny. Biedak. Chociaż on lubi go. Wraz z Charlie'm skierowaliśmy się do szatni. Blondyn poszedł zobaczyć czy Leondre już jest, a ja od razu poszłam do szatni dziewczyn. Pamiętam, że Angela mówiła mi, że zawsze przychodzi dość bardzo wcześniej do szkoły. I tym razem też tak było. Była już w stroju do ćwiczeni, ale była... Dziwna. Miała na sobie bluzę, a twarz zasłaniały jej włosy i chyba okulary przeciwsłoneczne. Podeszłam do niej i ukucnęłam.
- Ej... Angel co się stało? - podniosła głowę. Gdy zobaczyła, że to ja od razu mnie przytuliła. - Co się dzieje. Misia jesteśmy same - odsunęła się ode mnie i zaczęła zdejmować bluzę. Na jej rękach były pokaźne krwiaki. Następnie odsłoniła twarz. Pod okularami skrywała podbite, sino-czerwone oko. Nie wiedziałam co powiedzieć dlatego ją przytuliłam. Kto mógł zrobić coś takiego?! - To Luke? - wypaliłam.
- Nie... On nigdy by mi tego nie zrobił... On mnie zawsze bronił... To... To... Mój ojciec - wybuchnęła jeszcze większym płaczem. - Przyszedł schlany do domu, a mama akurat miała nocną zmianę. Wszedł do mnie do pokoju i mnie obudził, i... I...
- Wiem o co chodzi. Mów dalej.
- Zaczęłam się stawiać. Wtedy mnie pobił. Gdy wyszedł ode mnie z pokoju wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i uciekłam. Alex nie chcę wracać do domu.
- Nie dam Ci wrócić. Spokojnie - usłyszałyśmy pukanie do drzwi. - To Charlie. Może wejść? - kiwnęła głową. - Właź! - drzwi się otworzyły i tak jak myślałam za nimi stał blondyn. Gdy tylko zobaczył brunetkę przeraził się.
- Co Ci się stało? - zapytał przytulając ją.
- Ojciec ją pobił. Musimy coś zrobić.
- Angel... Bo my właściwie mamy dla Ciebie propozycje. Teraz ona wydaje się być idealna.
- O co chodzi?
- W niedzielę wyjeżdżamy w trasę. Alex jedzie z nami. Może ty też pojedziesz?
- Raczej nie. Rodzice się nie zgodzą, a poza tym Leo...
- On nie ma nic do gadania - przerwał jej Charlie. - A rodzicami się nie możesz przejmować. Zajmij się sobą.
- Tylko jeżeli byś chciała jechać to szybka decyzja, bo już jutro jedziemy do Londynu - wtrąciłam.
- Nie będę miała żądnych rzeczy, bo nie chcę wracać do domu - z blondynem spojrzeliśmy porozumiewawczo na siebie.
- My teoretycznie nie musimy być dzisiaj w szkole. Zakładam, że Twoi rodzice są w pracy, albo ich nie ma. Możemy pójść z Tobą po rzeczy do Twojego domu - zaproponował.
- Ale nie będę miała zwolnienia.
- Wystarczy, że Charlie zadzwoni do Simona. Uprzedziliśmy już go, że może jeszcze jedna osoba z nami pojedzie i powiedział, że bez problemu może ją zwolnić.
- A zgoda rodzica?
- Jeżeli wszystko mu powiemy nie będzie się czepiał. To jak? Idziesz z nami - wstaliśmy, a ja wyciągnęłam w jej stronę rękę. Chwyciła ją. Zabrała swoje rzeczy i biegiem opuściliśmy budynek szkoły. Ciekawe gdzie i jak ona mieszka?
10 minut później
Całą drogę przebyliśmy biegiem. Co tam, że mam wrażenie, że zaraz płuco wypluję i ledwo mogę oddychać. Ważne, że szybko jesteśmy na miejscu. No nic... Koniec użalania się nad sobą. W domu odpocznę. Nie myślałam, że jej rodzina jest aż tak bogata, albo chociaż w ogóle bogata. Dziewczyna wyjęła z kieszeni bluzy klucze i otworzyła drzwi. Weszliśmy z nią do posiadłości. Była... Bardzo jasna i w miarę nowoczesna. Normalnie dom idealny. Skierowaliśmy się do jej pokoju, który był na piętrze. Niestety w połowie schodów zatrzymał nas głos jakiejś kobiety.
- Co tu się dzieje Angel?
- Jess przepraszam, ale nie mam czasu - odpowiedziała nawet na nią nie patrząc. Pewnie nie chce jej pokazać siniaków.
- Mów co się dzieje - kobieta nie dawała za wygraną. Angela na nią spojrzała oczami pełnymi łez. - Co się stało Kochanie?
- Ojciec mi się stał. Jess wyjeżdżam.
- Nie możesz. Co powiem Twoim rodzicom.
- Powiedz niech odwiedzą Luke'a, ale najwcześniej w piątek. Wymyśl coś. Wierzę, że dasz radę.
- No dobrze. Tylko pośpiesz się. Dostałam wiadomość, że Twoja mama zaraz wróci.
- Dziękuje Jess - kobieta wróciła do kuchni. - Chodźcie - ruszyliśmy w dalszą drogę. Jej pokój był na końcu dość długiego korytarza. Weszliśmy do jej pokoju. Był... Mało przyjemny. Znaczy... Nie był najgorszy, ale jednak wiadomo. Ściany żółto-brązowe, meble ciemne, podłoga biała, na ścianach nie było obrazów, a na półkach były same książki. Łóżko chociaż było duże. Dobra. Skończ Alex. Podeszłam z nią do szafy i zaczęłyśmy pakować jej rzeczy tak żeby starczyły na całą trasę....
Wieczór dom Charlie'go
Od x czasu jesteśmy w domu mojego chłopaka. Angel siedzi przy ścianie i coś w telefonie patrzy, a ja i Charlie leżymy na łóżku i odpoczywamy przed trasą. Przygotowałam już brunetce pokój i siedziała w nim już, ale nie chciała być sama. Rozumiem ją. Raczej nie często była bita, bo wolałaby samotność i ciszę. Jest godzina 22. Nie chce mi się spać, a powinnam, bo jutro musimy wcześnie wstać. Czy mi się chce? Z jednej strony tak, bo oderwę się od Luke'a i Matta, ale z drugiej... Nie chcę wracać do Polski. To ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. Dobra. Jest początek października, a oni tam będą dopiero w listopadzie, ale ja już się denerwuję. Naprawdę tam przeżyłam wszystko co najgorsze w moim życiu i nie specjalnie chcę do tego wracać.
- Alex przestań - zwrócił się do mnie lekko zirytowany chłopak.
- Ale co?
- Przejmować się Polską. Jeszcze daleko nam do niej.
- Będziemy w Polsce? - zapytała chyba ucieszona tym faktem Angel.
- Tak. Nie wiedziałaś? - odpowiedział pytaniem na pytanie blondyn.
- Jakoś nie śledzę waszych tras. Nie lubię się dołować - zaśmiała się.
- A lubisz Polskę? - dopytywał.
- Nie wiem czy lubię, bo tam nie byłam, ale uważam, że to cudowny kraj.
- O jakiej wy Polsce słyszeliście?! - krzyknęłam, bo już miałam szczerze dość tego jak chwalą to miejsce.
- O tej w, której się urodziłaś - odparł ten koło mnie.
- Wy nie wiecie jak tam jest. Panuje bezrobocie, bezdomnych można spotkać wszędzie, ludzie to w większości rasiści, władza to totalne dno tylko kłócić się potrafią. Mówię wam. Nie ma w niej nic fajnego.
- Dlaczego będąc z jakiegoś kraju mamy go za straszny?
~***~
Jestem! Witam was drugiego dnia egzaminów po części przyrodniczej. Poszło mi... Średnio. Nie jest źle ale mogłoby być lepiej. Za to wczoraj polski totalnie skopałam. Ale no co? Trzy lata uczyli mnie pisać rozprawkę... Dostałam do napisania charakterystykę. Do rozdziału. Aniołek pobity i Aniołek zwiał xD A tera zakończę bo będzie matma :D
Do następnego!
Papa!
Asia Ari <3
A piosenka na dziś to...
MIEJSCE
OdpowiedzUsuńJestem! Musiałam jechac do okulisty i ten teges xD
UsuńTo tak:
CO
BIEDNA ANGEL :<
Ale przynajmniej jedzie w trasę z chłopakami i Alex 8)
Oj będzie tam ciekawie, oj będzie 8) XDD
Rozdział cudowny <3
Czekam z niecierpliwością na nexta ❤
Pozdrawiam xxx
~Etoilune xx
Uwielbiam!!!!!!!!Cię!!!!!!! nie no to się porobiło i to to ja lubie czekam na nexta A tak wgl cz ty jesteś w gimnazjum na szarych szeregow
OdpowiedzUsuńTak chodzę do gimnazjum imienia Szarych Szeregów. A czemu?
UsuńTak zkojażyłam A poza tym chcę tam składać papiery
UsuńSKŁADAJ! Szkoła super :) Nie chwalę dlatego, że tam chodzę po prostu bardzo mi się podoba :D Życzę Ci z całego serca żebyś miała lekcje polskiego z panią Agnieszką Wroniak (moja wychowawczyni jeszcze), a matme z panią Ewą Zalewską, a w-f z panią Beatą Krzyżanowską, a angielski z panią Moniką Małecką. Polecam! Są świetne :D
UsuńDzięki mam nadzieje że trafię
UsuńHeja!
OdpowiedzUsuńNo to tak. Była małpa! Chociaż ja wolę małpkę...
Jak mogłaś tknąć Aniołeczka! To Aniołek! Dosłownie i w przenośni :))
Oj trasa będzie ciekawa ja to wiem :DD
I masz pogodzić te dwa matoły! A spróbuj tylko zerwać Alexika i Charliego to znajdę i uduszę, poćwiartuje i dam puszkowi na pożarcie
Kace <3
PA!
KOCHAM TO JAK PISZESZ! I to jak dobrej muzyki słuchasz. Zraniłaś aniołka i to mocno. Jak mogłaś? Powodzenia na matematyce, której szczerze nienawidzę misia! Czekam na trase, bo bedzie w niej dużo akcji.
OdpowiedzUsuńBiedna Angel. A Alex mówi prawdę o Polsce. Charlie i Angel znają tylko pozory. Pokrywę zewnętrzną, którą tworzy PIS. Dobra. Kocham Cię Asia i mam nadzieję, że o tym wiesz. To do usłyszenia. Powodzenia jutro. Życzę weny. Papatki.
OdpowiedzUsuńTu ja dzisiaj juz nie z anonima miałam dać wcześniej komentarz ale ci już o tym pisałam wczoraj dwie kłótnie a dzisiaj Angel pobił ojciec skurwesyn jeden ja nie przeklinam to nie przekleństwo ale nie jestem zła bo wiem że i no to przyjdzie na to czasu szczerze po tytule myślałam że charli albo Matt uderzył Alex ale to chyba lepsze jak klika komentarzy w górę już nie pamiętam u kogo trasa na pewno będę super i będzie dużo śmiechu ja już nie wiem co dodać chyba skonczyly mi się długie komentarze no to besos no i powodzienia na angliku
OdpowiedzUsuńMiejsce.
OdpowiedzUsuńDobra zachowanie Alex na początku nieźle mnie zniechęciło do jej postaci. Czy ona nie potrafi zapomnieć o wszystkim i żyć dniem dzisiejszym??
UsuńBiedna Angel... Dobrze że jedzie z nimi w trasę.
Ten monolog o Polsce... nie jest aż tak źle.... znaczy na co dzień się tego nie zauważa. Jest jeden plus.
Araby uważają iż Polska jest biednym krajem, dlatego nie ma u nas żadnych wybuchów i wojen i tych spraw. Najpierw biorą się za bogatsze państwa.
,, Widzę że zatkało" no kuzwa leżę i nie wstaję.
Powodzenia na matmie jutro.
Jak ty możesz mieć problem z pisaniem charakterystyki?? Ogólnie pisaniem z polskiego?? Dziewczyno masz bloga!!! To tak jakbyś miała opisywać Alex albo Charliego lub Leo... no wiesz ty co... zasmucasz mnie...
W ogóle powinnam mieć focha... Najpierw ten Lba później nie odpisujesz na mój komentarz... nie no foch Forever...
*
*
*
Forever Young i want to be... Forever Young!!!! Boże czy ty to widzisz??? Czego ja się nacpalam???
Hahahaha Hera Koka Hasz Elizdi ta zabawa po nocach się śni... (tak wiem że piszę z błędami)
O Jeju co by tu jeszcze napisać...
Ona marzy o Husky... Ja też!!! Kocham te psy. Tata powiedział że mi kupi jako prezent ślubny przy okazji wyprowadzając się z domu xd
Hmmm... Jeszcze raz: powodzenia jutro. Trzymam kciuki i do następnego.
Lofki kiski i pozderki xoxo
Nie odpisuję, bo mam kilka problemów, egzaminy i inne takie na głowie. Pragnę zauważyć, że pisać na bloga jest miliard razy łatwiej niż na egzaminie od którego zależy do jakiej szkoły Cię przyjmą. Tu nikt mi nie wytknie wszystkich błędów i nie narzuci o czym pisać, a temat charakterystyki był makabryczny. Nawet gdyby postaci z mojego bloga postać jakaś pasowała to i tak nie mogę o niej napisać niestety. Także to, że tu dobrze piszę nie znaczy, że tam też. Łatwo jest powiedzieć, że coś było łatwe nie siedząc tam na sali gdzie było się praktycznie pewnym i zapewnionym, że dadzą Ci rozprawkę. A matmę też dzisiaj pisałam. Tylko rozdział dodawałam przed nią, tak jak mówiłam w godzinnej przerwie :) Jutro języki, które i tak zawalę, bo ja umiem się tylko po angielsku dogadać :/
UsuńTakże proszę się na mnie nie obrażać, że nie odpowiadam na komy, bo zmieni się to gdy tylko wszystko w swoim życiu ogarnę ;)
Spieprzylam przyrodę 😂😂🔫 chwila z czego ja się cieszę, ja się pawie popłakałam tam dzisiaj. Masakra... Ech
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału. Podoba mi się i to bardzo!! Znaczy biedna Angel i wgl. Ale tak czy siak rozdział super 😍😍😍
Będzie trasa! Będzie trasa!! Będzie trasa!!! I wyobraź sb jak ja sb teraz podspiewuje 😂💘 do kolejnego 😘
Powodzenia jutro, już ostatni dzień!👑
💎💎💎
O nie! Czemu aniołeczek!?! Jej ojciec to... nie będę przeklinać, ale wszystkie przekleństwa są na niego odpowiednie. Aleś mnie na początku Alex przestraszyła. Oni mają być razem. I na trasie ma być Leangel. Dobrze to jeszcze ci wspomnę, że masz nie robić tego co chcesz zrobić wiesz po czym.
OdpowiedzUsuńTwój przerażający anonimek